Janko Muzykant to nie jest jakiś przygłupek ze wsi, co go muzyka chwyta za małe serduszko. To jest ktoś, kto wie więcej, widzi więcej i rozumie więcej! Choć słabowity, ma w sobie siłę, której możemy mu pozazdrościć - wyłamuje się z porządku wsi.
Tak się złożyło, że w związku z akcją Narodowe Czytanie będę brał na warsztat „Janka Muzykanta”, zresztą na zaproszenie Szkoły Podstawowej nr 19 (za co z tego miejsca serdecznie dziękuję). Przyznaję – gdy zasiadałem w szkolnej ławie, lekturka niniejsza była dla mnie synonimem szmiry, taniego sentymentalizmu i nudy. Towarzyszył jej standardowy opis – chłopy ciemne, szlachta szlaja się po zagranicach i o lud swój nie dba, a talenty marnują się na potęgę. A pisarz nic innego nie robi, tylko orze piórem w imię „pracy u podstaw”.
Przeczytałem raz jeszcze, by coś od siebie młodzieży też powiedzieć – i punkt widzenia całkiem mi się odmienił. Janko Muzykant to nie jest jakiś przygłupek ze wsi, co go muzyka chwyta za małe serduszko. To jest ktoś, kto wie więcej, widzi więcej i rozumie więcej! Choć słabowity, ma w sobie siłę, której możemy mu pozazdrościć – wyłamuje się z porządku wsi (nocami zakrada się pod gospodę), nie podlega zakazom i nakazom (matuchna warząchwią go leje, a on swoje robi), wreszcie w fatalnym finale sięga po swoje, przełamując lęk i wchodząc na teren dworski.
Janko Muzykant ma w sobie prawdziwą dzikość. Nie w znaczeniu, jakie lubimy nadawać temu terminowi – chaosu, nieuporządkowania, ślepej furii. Nie, on rządzi się pierwotnym porządkiem świata, który pojął całym sobą. „W łopuchach czuł się jakby u siebie, jak dzikie zwierzątko w zaroślach...”. Dzikość oznacza również moc pojmowania świata, która daleko wykracza poza ludzkie, pojęciowe poznawanie rzeczy. Słyszy głosy, las do niego mówi, ba!, nawet widły mu śpiewają. Dzikość to także głębokie pragnienie płynące z czystego serca, Janko pragnie skrzypek i one uosabiają wszystkie jego marzenia.
I wreszcie: nasz bohater nie ponosi klęski, on przecież osiągnął to, czego w skrytości pragnął. Jego śmierć jest śmiercią świętego – „Dobrze, że choć w chwilę śmierci [dusza chłopca] odchodziła szeroką, słoneczną drogą...”. Przeszedł swoją Kalwarię, odchodzi słysząc muzykę, a po drugiej stronie czekają na niego upragnione skrzypki… W czasach, gdy rekordy popularności biją książki typu „Dzikie serce”, Janko Muzykant może być wzorcem takiego serca, w którym nie ma pożądliwości, ale jest pragnienie, jedno, prowadzące ku wielkości.