W burzliwych czasach pełnych dyskusji i nowych filozofii Pan Bóg powołał świętego, który swoją prostotą pokonał największych uczonych. Św. Franciszek z Asyżu - patron lubelskich kapucynów, dziś jest szczególnie czczony.
Tradycją jest, że na odpust ku czci św. Franciszka kazania głoszą dominikanie, a kiedy Kościół wspomina św. Dominika, z nauką zapraszani są franciszkanie. To stara tradycja sięgająca przyjaźni dwóch wielkich świętych, których Pan Bóg wybrał sobie w trudnych dla Europy czasach.
Początek XIII wieku był rzeczywiście bardzo burzliwy. To wówczas powstawały pierwsze uniwersytety, które przyciągały ludzi głoszących przeróżne nauki. Rodziły się różnego rodzaju filozofie, nad którymi dyskutowano, mnożyły herezje, a nie zawsze prawdziwa mądrość, z jaką przemawiali liczni, zdobywała sobie rzesze słuchaczy. W czasach wielkiego zamętu i "wybuchu" naukowości Pan Bóg powołuje prostego człowieka - św. Franciszka nazywanego Biedaczyną z Asyżu. I to on właśnie, a nie ówcześni naukowcy, zdobył sławę, która do dziś roznosi się po całym świecie.
- To fenomen, że o św. Franciszku słyszeli ludzie w każdym zakątku świata. Jego umiłowanie prostoty i miłość okazywana wszystkiemu, co go otacza, każdemu stworzeniu stała się wzorem, z którego czerpiemy przez wieki - mówił o. Stanisław Nowak, dominikanin zaproszony na Poczekajkę.
Zaznaczył, że dobrze jest, by raz na jakiś czas przyszedł ktoś z zewnątrz i spojrzał na to, czym żyjemy, ze swojej perspektywy.
- Przyzwyczajamy się do tego, co mamy, co jest naszą codziennością, i często tego nie doceniamy. Ja, patrząc z zewnątrz, widzę cały kościół ludzi, których serca biją rytmem podobnym do serca św. Franciszka. Widzę kolejki do konfesjonałów i posługę braci, którzy spowiadają, by dać nam możliwość pojednania z Bogiem, widzę liczne wspólnoty i dzieła jakie tu powstają - mówił o. Stanisław.
Podkreślał, że nie chodzi o to, by się pysznić, że jesteśmy spadkobiercami św. Franciszka, ale za jego przykładem, w zwykłych małych sprawach, rozpalać serca na nowo Ewangelią.