Kodyma, po turecku "błoto", to niegdyś polskie miasteczko na samej polsko-tureckiej granicy na południowym Podolu. Dziś rośnie tam kościół, w którym pracuje polski ksiądz apelujący o wsparcie.
W liście skierowanym do naszej redakcji ks. Łukasz Gron pracujący w miasteczku Kodyma napisał:
"Jesteśmy na granicy dwóch światów i cywilizacji, chrześcijaństwa i islamu. Tu realnie w powietrzu czuć Polskę i ducha kresowego, ducha małego rycerza – płk. Michała Wołodyjowskiego. To omodlona, polska ziemia. Polskie nazwiska większości moich parafian też świadczą o wierze i polskości ich przodków.
Kodyma to miejsce, gdzie 27 listopada 1915 roku urodził się as polskiego lotnictwa Stanisław Skalski, bohater Bitwy o Anglię. Jego rodzina była od pokoleń związana z tą ziemią, Również z Kodymą. Ostatnim proboszczem był stryj późniejszego generała, ksiądz prałat Antoni Skalski, który przeszedł szlak kapłańskiej martyrologii przez więzienia NKWD. Z tą rodziną związany jest także stryjeczny brat ks. prał. Antoniego Skalskiego – ksiądz infułat Teofil Skalski (później proboszcz w Mszanie Dolnej, diecezja tarnowska) – stryjeczny brat ks. Antoniego, który był administratorem diecezji żytomierskiej. On też przebył szlak więzień NKWD. Zostali uwolnieni w wyniku wymiany więźniów w 1932 roku.
Pracując w tym historycznie tak bardzo polskim miejscu, podjęliśmy się rzeczy po ludzku niemożliwej – budowy kościoła. Dzięki Bożej Opatrzności znalazło się wiele osób, które pomagają nam w tym dziele. W tym roku wybudowaliśmy i otynkowaliśmy wewnątrz oraz ociepliliśmy z zewnątrz styropianem wieżę – dzwonnicę kościoła oraz wybiliśmy dach i wieżę kościoła drewnianą boazerią świerkową, a także dokończyliśmy prace z elektryką i wykonaliśmy uziemienie (piorunochron) kościoła. Całkowity koszt tych prac to ok. 15 tys euro (ponad 60 tys zł). Oprócz tego dzwon i okna w wieży (razem ponad 3 tys euro). To niesamowite osiągnięcie, gdy taca w mojej parafii wynosi 10–12 zł tygodniowo.
Zakres najpilniejszych prac, które są za nami to: wylanie cementowych posadzek w kościele, położenie płytek w kościele, już zakupionych, wykonanie ołtarza i ambonki oraz końcowe gładzie i malowanie kościoła. Koszt tych wszystkich prac, które muszę jak najszybciej wykonać, to minimum 20 tys euro.
Jest bardzo ciężko zbierać pieniądze na budowę kościoła. Droga do Polski „na żebry” daleka, bo ok. 800 km po częściowo polnych i rozbitych drogach. Co miesiąc, a często nawet częściej, jadę jednak do Polski, aby w trudzie dokończyć budowę kościoła. Wierzę jednak, że tak jak do tej pory Pan Bóg znajdzie ludzi, którzy nas wesprą, o co gorąco proszę".
Chętni, którzy mogliby wspomóc księdza Łukasza mogą się z nimi kontaktować mailowo gron89@gmail.com – można też znaleźć go na Facebooku.