Już za kilka dni Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży AL będzie obchodziło swoje święto patronalne. A tymczasem nowy rzecznik prasowy stowarzyszenia - Anna Matuszewska - dzieli się swoim doświadczeniem ośmiu lat spędzonych we wspólnocie.
Ania Matuszewska ma 23 lata. Kończy studia z zarządzania. Mówi o sobie żartem, że jest już kaesemowskim dinozaurem. Dziś chce być wsparciem dla swoich młodszych kolegów i koleżanek, chce służyć radą i pomocą.
Sama swoją przygodę ze wspólnotą rozpoczęła w wieku 15 lat. - To moment, w którym młody człowiek zaczyna poważniej myśleć, zastanawiać się nad swoim życiem, a jednocześnie to bardzo dziwny czas dla nastolatka - opowiada. - Bardzo się cieszę, że cały ten okres, aż do stania się dorosłą kobietą, przeżyłam w KSM. Formacja miała bardzo szeroki wymiar w moim życiu, wszystkie decyzje które podejmowałam, poczynając od wyboru szkoły, grona znajomych, sposobu na życie, opierały się o właśnie o KSM. Dzięki temu teraz mogę powiedzieć, że w swoim dotychczasowym życiu niczego nie żałuję. To niesamowita wartość.
KSM, jak podkreśla żartobliwie, nauczyło ją w zasadzie wszystkiego. - Począwszy od rzeczy bardzo praktycznych, jak planowanie, organizacja różnych wydarzeń, myślenie przyczynowo-skutkowe, ale także takiego zwykłego obycia w społeczeństwie - zaznacza. - Pamiętam jak przez pierwszy rok w swoim oddziale parafialnym nie odezwałam się ani słowem. Bałam się, że coś powiem nie tak. Dziś naszym młodym członkom powtarzam, by nie byli takimi amebami. W KSM nauczyłam się, że warto mieć swoje zdanie i umieć go bronić. Poznałam też swoją wartość. W okresie nastoletnim ta wartość jest szczególnie zachwiana.
Wiary, która jest dla niej bardzo ważna, cały czas się uczy. - Ciągle na nowo odkrywam Pana Boga - podkreśla. - Wiara wyniesiona z domu, choć była bardzo ważna, okazała się niewystarczająca. W pewnym okresie, gdy rodzice dla mnie - nastolatki - stali się już nieco mniejszym autorytetem, na mojej drodze stanęła wspólnota i to ona mnie religijnie kształtowała. Jestem naprawdę fanką Pana Boga. On tak dobrze dostosowuje swoje działanie do życia każdego człowieka, do jego dojrzałości, do sytuacji w jakiej się znajduje. Jestem pewna, że gdyby nie KSM, nie byłabym taką osobą, jaką jestem. Cały czas się kształtuję, ale mam już swoje wartości, których chcę bronić.
Ania zwraca uwagę, że dziś młodemu człowiekowi trudno samemu żyć ze swoimi wartościami, które być może inni wyśmiewają. - Nastolatkowie bardzo często z tym sobie nie radzą - podkreśla. - Są sytuacje, kiedy po prostu rezygnują i dają się porwać tłumowi.
Dlatego jej zdaniem tak ważna jest wspólnota. - To miejsce, w którym są ludzie podobnie myślący, którzy nie oceniają, na których wsparcie zawsze można liczyć. Formacja pomaga też odkrywać siebie, zanurzać się w miłości Pana Boga, uczy też odpowiedzialności w wierze. KSM łączy formację i działanie. Myślę, że to idealna opcja. Staramy się, by jedno z drugim razem funkcjonowało. Zdobywamy doświadczenie i umiejętności oraz formujemy się do życia chrześcijańskiego, zbliżamy do Pana Boga. Zawsze powtarzamy, że nasza wspólnota nie jest celem samym w sobie. My przygotowujemy młodych ludzi, by nauczyli się sami odkrywać to, co w życiu ważne.
Obszerny wywiad z Anią Matuszewską już wkrótce w papierowym wydaniu "Gościa Lubelskiego".