Półtora roku była poza domem. Teraz mała dziewczynka ze Świdnika znowu może spać we własnym pokoju.
Ponad rok temu rodzina i przyjaciele żegnali Marysię Szlązak w atmosferze lęku i niepokoju o jej życie, gdy razem z rodzicami wyjeżdżała do Rzymu, by walczyć z chorobą. 8 listopada wielu przyjaciół i znajomych z radością powitało dziewczynkę na lubelskim lotnisku. − Patrząc na to radosne dziecko, trudno wyobrazić sobie, ile przeszło − mówi Aleksandra Burdan, koordynator grupy wsparcia „Kotek Marysi”.
− Po ponad półtora roku zmagania z przeciwnikiem − nowotworem móżdżku − dziewczynka wraca do normalnego życia. W końcu jest w otoczeniu rodziny i przyjaciół, za którymi bardzo tęskniła. Przed nią jeszcze długa i kosztowna rehabilitacja, ale patrząc na jej postępy, mamy nadzieję, że już niedługo odzyska pełną sprawność − mówi A. Burdan.
Dziewczynka po długiej chorobie już sama siedzi, choć trzeba jej jeszcze trochę w tym pomóc. − Może stać kilka minut, opierając się rękami, ciągle ma problemy ze stawianiem pierwszych kroków − mówi Piotr Szlęzak, tata Marysi. – Córeczka odpowiada na niektóre pytania, a niektóre do niej jakby nie docierają. Ma już niestety widoczne opóźnienie, jeśli chodzi o rozwój intelektualny – dodaje. Choć Marysia będzie potrzebowała jeszcze bardzo długiej rehabilitacji, to jednak rodzice w końcu czują ulgę. − Nie ma już tych nerwów, walki o życie − mówią. − Teraz więcej bodźców dochodzi do nas z zewnątrz. Trzeba nadrabiać zaległości w pracy, orientować się bardziej w życiu szkolnym starszej córeczki Alinki.
Przed dziewczynką jeszcze długa droga do odzyskania pełnego zdrowia i dalsza kosztowna rehabilitacja. Każdy, kto chciałby wspomóc Marysię w walce o powrót do normalności, może to uczynić, wpłacając pieniądze na konto fundacji Avalon: 62 1600 1286 0003 0031 8642 6001, z dopiskiem w tytule „Szlązak 9828”.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się