O parafii Oleśniki - choć jest położona nieco na uboczu od drogi z Lublina do Chełma - nie można powiedzieć, że to boczny tor. Przeciwnie, aktywności tej małej wspólnocie można pozazdrościć
Parafia Matki Boskiej Częstochowskiej w Oleśnikach niedawno skończyła 35 lat. Nie ma więc za sobą wiekowej historii, która od pokoleń łączyłaby wiernych, a jednak ludzie czują się z tym miejscem związani.
– Nasza parafia obejmuje tylko jedną miejscowość, właśnie Oleśniki liczące niecały 1000 mieszkańców, więc większość ludzi zna się przynajmniej z widzenia. To oni przed laty wraz z ks. Mieczysławem Bochyńskim angażowali się w budowę tego kościoła – mówi ks. Piotr Drozd proboszcz parafii.
Wraz z powstaniem parafii zaczęła się także praca duszpasterska.
– Jak otwarci na różne propozycje kapłańskie byli od początku ludzie świadczy fakt, że odbywały się tutaj 15-dniwe rekolekcje oazowe, co w latach 80. oznaczało, że mieszkańcy przyjmowali na nocleg do swoich domów uczestników rekolekcji. Kiedy budowano kościół to też z myślą, by służył nie tylko liturgii, ale i katechezie i różnym wspólnotom. Zagospodarowano piwnicę na sale spotkań, toalety, nawet na mieszkanie dla księdza. To wszystko świadczy, że od zaistnienia tej parafii był pomysł na duszpasterstwo i pragnienie zaangażowania ludzi w różne dzieła – mówi ks. Piotr.
Mieszkańcy mówią, że Oleśniki to dobre miejsce do życia. Na miejscu jest nie tylko kościół, ale i szkoła z oddziałem przedszkolnym, w których łącznie uczy się 88 dzieci.
– Cieszy fakt, że w tak stosunkowo niewielkiej osadzie nie brakuje dzieci. Z radością uczę katechezy i poprzez najmłodszych staram się także docierać do starszych – podkreśla kapłan.
Odkąd dwa lata temu zaczął pracę w tej wspólnocie doświadczył wiele życzliwości od mieszkańców.
– Zacząłem od tego, że zaprosiłem wszystkich do domu parafialnego. Podkreślam, że miejsce w którym mieszkam to nie plebania, ale właśnie dom parafialny, który ma służyć całej naszej wspólnocie. Kiedy się wprowadziłem i pomalowałem ściany, ogłosiłem w niedzielę, że wszystkich chętnych zapraszam, by zobaczyli jak mieszka ich proboszcz, napili się za mną kawy i w ten sposób mogliśmy lepiej się poznać. Tak zaczęły się systematyczne spotkania z wiernymi w domu parafialnym. W soboty zapraszam dzieci, byśmy wspólnie spędzili przedpołudnie. Przygotowuję katechezę dla nich, ale także gry i zabawy, no i oczywiście cukierki. Sam wychowałem się w oazie i wiem jaką wartość mają spotkania które łączą Boże sprawy z dobrą zabawą – śmieje się ks. Piotr.