Na co dzień mieszkają na ulicy, nocują w pustostanach, na klatkach schodowych, altankach czy w węzłach ciepłowniczych. Nie mają dostępu do bieżącej wody. Często czują się wyrzutkami. Zmienia się to dwa razy w roku podczas rekolekcji.
Ponad 40 bezdomnych z Lublina wzięło udział w czterodniowych rekolekcjach adwentowych, które odbyły się w Dąbrowicy.
– Tutaj jest zrozumienie, panuje niesamowita atmosfera, można się uzewnętrznić – tak mówi pan Mirosław, który w rekolekcjach bierze udział po raz czwarty. Przyjechał na spotkania, bo ma postanowienie zmiany swojego życia. – I jeśli ma się wsparcie, to może się to udać. Bo są to rozmowy potrzebne na tzw. zakręcie życiowym – dodaje Piotr. On i pozostali uczestnicy rekolekcji na co dzień przebywają albo w pustostanach, albo w altankach, czy kanałach ciepłowniczych. Ostatnie cztery dni spędzili w ciepłych pomieszczeniach. Mieli dostęp do gorących posiłków, ale też do wglądu w samego siebie. – Bo – jak mówią – pozwalają na to modlitwa, rozmowy i dyskusje.
Rekolekcje rozpoczynają się zawsze od strzyżenia, kąpieli i gorącego posiłku, potem jest czas na duchowe treści. – Staramy się motywować naszych braci do zmiany życia. Na pewno takim najważniejszym owocem jest to, gdy ktoś zbliża się do Chrystusa. Za tym idzie często próba odnowienia więzi rodzinnych albo decyzja o trzeźwości. Nie mniej ważne jest budowanie wspólnoty. By mieli świadomość, że jest ktoś, komu nie są obojętni i kto ma dla nich formę pomocy – mówi delegat ds. osób wykluczonych w archidiecezji lubelskiej, inicjator rekolekcji ks. Mieczysław Puzewicz.
Program spotkań wypełniała codzienna Msza św., różaniec, spowiedź i rozmowy w grupach. Przez cały pobyt uczestnicy mieli też zapewnioną stałą opiekę medyczną, mogli tym samym podreperować swoje zdrowie. To fizyczne, ale też duchowe. – Bo w rekolekcjach – tak, jak u każdego człowieka – najważniejsze jest spotkanie z Jezusem – podkreśla ks. Puzewicz.
W ostatnim dniu rekolekcji osoby bezdomne odwiedził lubelski biskup Mieczysław Cisło. Hierarcha oprawił Mszę św. w kaplicy, mówił też o potrzebie nadziei. – Bo nie samym chlebem żyje człowiek, ale i słowem Bożym. Dlatego ważne jest, by każdy miał dostęp do strawy duchowej. Bezdomni również mają takie potrzeby, ale często są one stłumione. Dlatego ta inicjatywa jest piękna. Szczególnie, że potem wielu z tych ludzi wychodzi z bezdomności – powiedział biskup Cisło.
Podczas rekolekcji, osobom bezdomnym towarzyszyli bracia kapucyni, siostry kapucynki oraz wolontariusze Gorącego Patrolu. Program pomocy bezdomnym powołał w 2002 roku ks. Puzewicz. Obecnie pod opieką wolontariuszy jest na stałe około 80 osób, a w czasie największych mrozów nawet 800. Na co dzień – dzięki temu wsparciu – mają one dostęp do jadłodajni, opieki medycznej, mogą też zamieszkać w przygotowanym dla nich domu i wziąć udział w programie wychodzenia z bezdomności. Chętni biorą też udział w pielgrzymkach, a dwa razy do roku – w rekolekcjach. Z wolontariuszami bezdomni spotykają się także w czasie świąt. Tak będzie również podczas Wigilii. Do uroczystej wieczerzy zasiądą wspólnie wieczorem 24 grudnia.