Nowy numer 11/2024 Archiwum

Piotr Szlązak - ojciec na MAXA

- Jeśli chodzi o życie dziecka, trzeba sprawdzać milion razy to, co nam mówią inni. Uczyć się i kontrolować wszystko samemu - podkreśla Piotr Szlązak, który otrzymał nagrodę przyznawaną przez Inicjatywę Tato.Net. w kategorii "ojciec" za rok 2019.

Cała Lubelszczyzna, ale tak naprawdę wielu ludzi z Polski i zagranicy żyło przez prawie półtora roku historią małej dziewczynki ze Świdnika, która w wieku dwóch lat zachorowała na bardzo rzadką chorobę nowotworową. Marysia Szlązak, po przeszło rocznym, intensywnym leczeniu i rehabilitacji 8 listopada minionego roku wróciła do Polski z Rzymu. Żyje dzięki niezwykłemu zaangażowaniu swojej rodziny. Jej tata Piotr Szlązak został wyróżniony przez Inicjatywę Tato.Net wyjątkową nagrodą, jaką jest statuetka MAX w kategorii "ojciec" za rok 2019.

Nazwa tej nagrody nawiązuje do osoby i dzieła Maksymiliana Kolbego, który w ekstremalnej sytuacji poświęcił swoje życie, żeby ratować ojca rodziny.

- Piotr w niezwykły, maksymalny sposób zaangażował się w walkę o życie i zdrowie córki, którą dotknęła bardzo rzadka choroba - mówią członkowie Kapituły Międzynarodowej Rady Programowej Tato.Net, którzy właśnie tatę Marysi zdecydowali się nagrodzić. - Piotr nie jest oczywiście jedynym ojcem, który zmaga się ze wstrząsającym wyzwaniem, jakim jest ciężka choroba własnego dziecka. Nagroda mu przyznana to po prostu wyraz ogromnego szacunku i uznania dla postawy ojca, który w obliczu tragedii nie dezerteruje, ale decyduje się na heroiczną, mądrą walkę, wykazując przy tym niezwykłą wiarę i przedsiębiorczość, a w konieczności szybkiego i trafnego rozeznawania działań w swoim tato-planie podejmuje przedsiębiorcze, odważne decyzje.

Argumentując swoją decyzję, kapituła zaznacza także, że przypadek P. Szlązaka i jego chorego dziecka zaktywizował mnóstwo dobra w wielu ludziach i jest cennym świadectwem i przykładem dla wielu ojców.

Piotr Szlązak wie, że dla swojego dziecka każdy ojciec jest w stanie zrobić wszystko, jest gotowy na wszelkie wyzwania. Gdy w idealne życie rodziny ze Świdnika wdarła się straszna diagnoza - nowotwór mózgu u młodszej córki, wszystko stanęło na głowie. - Mieliśmy szczęśliwe życie, prowadziłem firmy, które dobrze się rozwijały. Nagle okazało się, że choroba naszego dziecka kompletnie zmieniła nasze życie - wspomina pan Piotr. - Przy Marysi trwaliśmy 24 godziny na dobę, wszystko podporządkowaliśmy jej chorobie.

Rodzina walczyła najpierw o życie swojego dziecka w Polsce. - Tu dawano nam 20 proc. szans na jej przeżycie - mówi P. Szlązak. - Mogliśmy wybrać między opieką paliatywną a bardzo agresywnym leczeniem. Taki wybór nas nie satysfakcjonował.

« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy