Ma na imię Szymon. Ma zaledwie kilka miesięcy. Właśnie został ochrzczony. Rodzice wybrali to imię dla syna, wierząc że Bóg ich wysłuchał.
Małgosia i Łukasz na co dzień mieszkają w Chodlu. Tutaj też formują się w działającej przy parafii Trójcy Świętej i Narodzenia Najświętszej Maryi Panny wspólnocie „Światło”. Są małżeństwem od przeszło sześciu lat. – Byliśmy bardzo zakochani i szczęśliwi. Wydawało nam się, że wszystko będzie takie proste, cudowne, bo się kochamy – opowiada pani Małgosia. – Bardzo pragnęliśmy dziecka. Miało być dopełnieniem wielkiego szczęścia. Okazało się, że nasze marzenia i plany nie wystarczą.
Młode małżeństwo musiało zmierzyć się z problemem, z którym we współczesnym świecie mierzy się coraz więcej par – brakiem potomstwa. – Najpierw leczyłam endometriozę, później Hashimoto, jeszcze później bielactwo. Kiedy w końcu zaszłam w ciążę, poroniłam ją, a na dodatek okazało się, że cierpię na niezłośliwy nowotwór jajnika – wylicza pani Małgosia.
Mimo że sytuacja była trudna, małżonkowie cały czas wierzyli, że w końcu zostaną rodzicami. – Od dnia przyjęcia sakramentu małżeństwa towarzyszyły nam cały czas słowa Romana Brandstaettera, które dziś dla nas nabrały nowego znaczenia: „… Nic się nie dzieje przedwcześnie, i nic się nie dzieje za późno, i wszystko się dzieje w swym czasie, wszystko... Wszystkie uczucia, spotkania, odejścia, powroty, czyny, zamiary. Zawsze właściwą godzinę biją Boże zegary" – podkreślają.
Po wszystkich nieudanych próbach, po doświadczeniu wielu chorób, Małgosia i Łukasz rozpoczęli szturm do nieba w intencji poczęcia dziecka. – Oczywiście modliliśmy się wcześniej – podkreślają zarówno razem, jak i każde z osobna. – Ja tak naprawdę wymodliłam sobie dzięki nowennie do św. Józefa mojego męża, w tamtym jednak czasie, postanowiliśmy prosić o tę modlitwę tak naprawdę każdego napotkanego człowieka – dodaje pani Małgosia.
Małżonkowie prosili o dar potomstwa wszędzie, gdzie to było możliwe. – Szczególnie podczas naszych posług z diakonią muzyczną z Chodla m.in. w Kazimierzu Dolnym, Częstochowie, Kodniu czy podczas pielgrzymek do Kębła i Wąwolnicy. Matka Boża pokazywała nam, jak dla nas ludzie łączą się w modlitwie, jak obcy nam ludzie podejmują posty, wyrzeczenia, abyśmy właśnie my mogli zostać rodzicami. Wiele razy były zamawiane za nas Mszę św., zarówno przez nas samych, jak i naszych przyjaciół, znajomych, rodzinę w całej Polsce, a my sami w intencji poczęcia dziecka odmawialiśmy Nowennę Pompejańską.
I nagle problemy zaczęły znikać. To co nie możliwe, okazało się możliwe. – 28 września urodził się nam syn – Szymon. To mąż wybrał imię. W języku hebrajskim oznacza ono „Bóg wysłuchał” – mówi pani Małgosia. – Nasza radość nie miała granic. Mamy świadomość, że możemy się nim cieszyć dzięki modlitwie wielu osób. Matka Boża wysłuchała naszych próśb.
Dziś jego rodzice, wdzięczni Pana Bogu, chcą dodać otuchy i wlać w serca wszystkich małżeństw, które pragną potomstwa nadzieję, że z Bogiem nie ma nic niemożliwego, trzeba tylko cierpliwości. – Chcemy każdego ósmego dnia miesiąca ofiarować Mszę świętą za małżeństwa czekające na dzieci. Msza będzie odprawiana w naszym parafialnym kościele pw. Trójcy Świętej i Narodzenia NMP w Chodlu.