Byli zwykłymi mieszkańcami Kurowa, a kiedy zaczęła się wojna przyszli z pomocą swoim żydowskim znajomym ukrywając ich u siebie w domu. To państwu Gajdom Dina Rotsztein zawdzięcza życie
- Dla bezpieczeństwa Diny, a także rodziny Gajdów potrzebna była również kryjówka poza domem. Dziadek wykopał dla niej w ziemi specjalne schronienie, w którym w chwilach zagrożenia dziewczyna przebywała – opowiada pani Joanna.
Nie wszyscy członkowie jej rodziny mieli tyle szczęścia. Ukrywająca się w okolicy matka dziewczyny z młodszym bratem zostali zastrzeleni. Starsza siostra, która dla Diny była oparciem i wzorem, zginęła będąc w siódmym miesiącu ciąży zagazowana w Treblince. Kiedy wojna dobiegła końca okazało się, że przeżyła tylko Dina.
W 1946 roku wyjechała do Francji, gdzie przeżyła jedyna ciotka. Tam mając 19 lat wyszła za mąż. Nigdy jednak o Gajdach nie zapomniała. Niedługo po ślubie przysłała do Kurowa zdjęcie na którym pozuje z mężem. Na odwrocie napisała „Na wieczną pamiątkę dla moich najdroższych, których nigdy nie zapomnę. Dla kochanej familii Gajda”. Także z Kurowa do Francji poszedł list z fotografią Feliksy, która zastępowała Dinie matkę, szczególnie, gdy ta została zamordowana. Na odwrocie tej fotografii Feliksa napisała „Przybranej Córuni – Mamusia”.
- Choćby te fotografie są dowodem na to, jakie więzy połączyły młodą Żydówkę z polską rodziną. Po wojnie Dina opowiedziała historię swego ocalenia, opisując ze szczegółami okrucieństwa jakie widziała, śmierć swojej rodziny i innych Żydów i bohaterstwo zwyczajnej polskiej rodziny, która nie wahała się ani przez chwilę udzielając jej schronienia i pomagając innym Żydom, którzy wiedzieli, że u Gajdów zawsze znajdzie się coś do jedzenia, ubrania, czy inna niezbędna pomoc – opowiada pani Joanna.
Za swoją postawę w ratowaniu ludzkiego życia Feliksa i Stanisław Gajda zostali odznaczeni medalem „Sprawiedliwy wśród narodów świata”