150 ewangelizatorów, 271 parafii, do których dotarł kerygmat. Projekt „Źródło” po 6 latach dobiega końca. Koordynator ds. nowej ewangelizacji przekonuje, że ewangelizacja powinna trwać dalej.
Choć epidemia pokrzyżowała plany oficjalnego zakończenia rekolekcji "Źródło", które miały się odbyć w parafii św. Jana Kantego w Lublinie, to jednak ewangelizacja w tej formie dobiega końca.
Czy już można mówić o owocach wyjątkowego projektu? Ks. Michał Zybała koordynator ds. nowej ewangelizacji w archidiecezji lubelskiej trochę przekornie stwierdza, że projekt powinien być kontynuowany dalej.
- Ja nie lubię mówić o owocach - zaznacza. - Ewangelizacja ze swej natury ma być permanentna, czyli w takiej bądź innej formie, projekt powinien nadal trwać - stwierdza. - Natomiast mogę powiedzieć, że bez wątpienia wyraźnym owocem tego przedsięwzięcia jest integracja ludzi, którzy tworzyli ekipy ewangelizacyjne. Każda ekipa składała się z osób pochodzących z różnych wspólnot. Czas ich tworzenia wspominam jako ścieranie się różnych frontów. Każdy miał swój pomysł na prowadzenie rekolekcji. Pamiętam jak podczas jednego z późniejszych naszych spotkań ktoś podsumowywał czas powstawania ekip mówiąc, że na pierwszym spotkaniu mało żeśmy się nie pozabijali, na drugim wszyscy milczeliśmy, bo byliśmy na siebie obrażeni, na trzecim zaczęliśmy się odzywać a na czwartym podjęliśmy konkretną współpracę.
Zdaniem ks. Michała w ewangelizacji powszechny jest fakt, że najsłabszym ogniwem jest sam ewangelizator. - W dokumentach kościelnych jest to nawet napisane i myślę, że sam Kościół w sobie ma wiele przeszkód wewnętrznych. Nasz brak gorliwości, formacja, która zawsze jest niedostateczna, nasza chęć życia dla siebie, niechęć do oddawania swojego życia – przysłowiowego umierania, bo żeby wyjechać na głoszenie w parafii rekolekcji przez cztery dni, trzeba było urwać coś z urlopu w swojej pracy zamiast być na np. dłużej na plaży. To był wysiłek. Więc z zasady najsłabszym ogniwem wcale nie są odbiorcy nawet jeśli są to poganie czy ludzie wrodzy Kościołowi, bo jeżeli słyszą dobrą nowinę i autentyczne świadectwo życia, najczęściej są tym bardzo poruszeni.