150 ewangelizatorów, 271 parafii, do których dotarł kerygmat. Projekt „Źródło” po 6 latach dobiega końca. Koordynator ds. nowej ewangelizacji przekonuje, że ewangelizacja powinna trwać dalej.
Reakcje na świeckich ewangelizatorów w parafiach archidiecezji lubelskiej były bardzo różne - Z zasadzie skrajne - stwierdza ks. Zybała. - Od negatywnych: ktoś wychodził z kościoła albo przychodził i mówił, że drażni go obecność świeckich w roli głosicieli, po maksymalnie pozytywne, gdzie ludzie mówili głośno o swoim nawróceniu. Pamiętam też wypowiedzi dwóch pań w małej wiosce. Po świadectwie o nawróceniu naszej ewangelizatorki, przyszła kobieta do proboszcza i powiedziała, że swoje brudy to się pierze w domu, a druga przyszła i powiedziała, że dziękuje nam że my jej, „starej babce”, przed śmiercią powiedzieliśmy, że Bóg ją kocha, bo ona nigdy tego tak jasno nie słyszała. Ta sama katecheza reakcje skrajne. Tak jest jednak już od czasów Jezusa Chrystusa.
Projekt "Źródło" się kończy, ale misja ewangelizatorów się nie kończy. - Za chwilę rozpoczyna się III Synod Archidiecezji Lubelskiej. Część z tych osób, które wzięły udział w projekcie będzie zaangażowanych w różne komisje - informuje ks. Michał. - W fazie przygotowań jest też projekt dla bierzmowanych „Ruah”, więc część ewangelizatorów też tam będzie potrzebna. Możemy także służyć pomocą w ramach rekolekcji szkolnych czy adwentowych w parafiach.
Duszpasterz tłumaczy, że wspólnota ewangelizatorów nie ma na razie konkretnej zaplanowanej akcji, są jednak pewne pomysły na przyszłość. - Cały czas staramy się nasłuchiwać Ducha Św. W gronie zespołu ds. nowej ewangelizacji na ten moment ważniejszym zadaniem niż kolejna strukturyzowana akcja, jest stwarzanie narzędzi. Aż się prosi żeby takowe powstawały, żeby proboszcz czy ktokolwiek kto chce przygotowywać młodzież do bierzmowania czy małżeństwa, dostał system wsparcia, ludzi, odpowiednie materiały. Potrzebujemy nie tylko pomysłów, bo pomysły już są, ale nie ma konkretnych narzędzi. O ile Pan Bóg zechce, to będzie najbliższa droga przed nami.