Do tej pory wielu ludzi było przekonanych, że jeśli czegoś nie widzimy, to tego nie ma. Tymczasem żyjemy w chmurze wirusów, które znajdują się wszędzie. Większość z nich nie jest groźna.
W Katedrze Wirusologii i Immunologii na Wydziale Biologii i Biotechnologii UMCS naukowcy od dawna zajmują się badaniem zarówno układu odpornościowego, jak i wirusów, które wykorzystują głównie jako narzędzie do badania odporności człowieka. Prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska jest specjalistą w dziedzinie wirusologii, od wielu lat prowadzi wykłady z tej dziedziny dla studentów. Obecna sytuacja epidemiologiczna w Polsce sprawia, że wielu z nas szuka teraz informacji o wirusach, ich aktywności i sposobach zwalczania tych, które nam zagrażają.
- W naturze człowieka jest przekonanie, że jeśli czegoś nie widzimy, to tego nie ma. Tymczasem żyjemy w chmurze wirusów, które znajdują się wszędzie. Wraz z każdym oddechem, dotknięciem jakiejkolwiek powierzchni czy drugiego człowieka przekazujemy sobie te wirusy - wyjaśnia prof. Szuster-Ciesielska.
Naukowcy podkreślają, że większość wirusów nie jest chorobotwórcza.
- Z reguły budzimy się dopiero wtedy, gdy pojawiają się wokół nas zachorowania tak, jak np. w przypadku grypy. Tylko że z nią jesteśmy oswojeni. Wiemy, że co roku się pojawia i jest to dla nas naturalne. Jeśli tak, jak w ostatnim czasie ujawnia się nowe zagrożenie, czujemy się zagubieni. Tak działo się zawsze w przypadku pandemii, jakich w ostatnim dziesięcioleciu było pięć. Nie dotykały one jednak Europejczyków. Tym razem pandemia pojawiła się także u nas - podkreśla naukowiec.
Mimo lęku, jaki wywołuje koronawirus, z naukowego punktu widzenia nie jest on groźniejszy od grypy sezonowej. Co prawda jego śmiertelność jest wyższa, ale grypa ma zdecydowanie większy potencjał epidemiczny. - Patrząc na historię epidemii w Chinach, gdzie wirus jest już w odwrocie, to przed nami najprawdopodobniej jeszcze trzy miesiące możliwej jego inwazji. Oczywiście nie musi się tak stać, przy zachowaniu odpowiednich kroków, jakie zalecają nam lekarze i epidemiolodzy - zaznacza prof. Szuster-Ciesielska.
Są różne możliwe scenariusze związane z rozprzestrzenianiem i przetrwaniem nowego koronawirusa. Niektórzy twierdzą, że wirus SARS-CoV-2 - tak jak wirus grypy - zniknie wraz ze wzrostem temperatury na dworze ciepłą wiosną i latem. - Jednak WHO mówi, że to złudne nadzieje, bo np. w Singapurze jest ciepło, a wirus doskonale się tam utrzymuje. Kolejna hipoteza zakłada, że jak nagle wirus się pojawił, tak nagle zniknie, jak to miało miejsce podczas epidemii SARS w 2003 roku. Jednak i to wydaje się mało prawdopodobne - twierdzi pani profesor.
Według naukowców najbardziej prawdopodobne jest jednak to, że ten wirus pozostanie z nami, bo doskonale zaadaptował się do nowego gospodarza - człowieka. Pozostanie w repertuarze ludzkich wirusów i będziemy się musieli do niego przyzwyczaić, tak jak przyzwyczailiśmy się do grypy. Żeby z nim wygrać, potrzebujemy szczepionki, by zapobiegać infekcji i lekarstwa, by wyleczyć tych, którzy chorują. Nad jednym i drugim trwają badania, które są obiecujące.