Styl jego pisarstwa w niczym się nie zdezaktualizował - miał zdolność przystępnego pisania o kwestiach trudnych, popularyzował wiedzę religijną nie spłycając jej jednak.
Jesteśmy świeżo po konferencji biblijnej na KUL, była okazja, by porozmawiać o pisarzach współczesnych. Na marginesie dyskusji o Annie Kamieńskiej przyszła mi taka myśl, pewnie dyskusyjna, że publicyści religijni tamtej epoki wygrywają w cuglach z obecnymi; wiedzą, erudycją, ostrością pióra, rozległością horyzontów. Takim pisarzem, niezwykle popularnym, dziś niemalże zapomnianym, był Tadeusz Żychiewicz, dziennikarz związany między innymi z „TP”. Styl jego pisarstwa w niczym się nie zdezaktualizował - miał zdolność przystępnego pisania o kwestiach trudnych, popularyzował wiedzę religijną nie spłycając jej jednak. Wierny Pismu i Tradycji, nie bał się równocześnie tematów trudnych, podejmował zagadnienia kontrowersyjne:
Idealny kleryk rzadko bywa dobrym księdzem. Dobry ksiądz prawie nigdy nie był idealnym klerykiem. Seminaria na ogół lubią idealnych kleryków – tak, jak każda szkoła lubi idealnych uczniów. Jednakże sens istnienia seminariów wcale nie leży w hodowaniu tychże idealnych kleryków. Z tego trzeba sobie zdać sprawę już na progu i wysnuć odpowiednio inteligentne wnioski. (Rok Łukasza, 162)
Trudno o lepszy przykład głosu zatroskanego o sytuację Kościoła, który jednakże pozostaje głosem krytycznym wobec zjawisk w tym Kościele obecnych, a niepożądanych. Jest u tego autora również sporo dowcipu i ironii, które pozwalają znieść natrętny patos czy dydaktyzm, tak częsty w podobnych tekstach:
Istnieje taki obły i śliczny termin teologiczny: „ekonomia zbawienia”. Brzmi uczenie, zaś po drodze cichaczem narzuca niedomówione sugestie, iż w sprawach zbawienia tkwi element równie określonej i rachunkowej ścisłości, jak w ekonomice. Okoliczności te wystarczają najzupełniej dla wytłumaczenia popularności tego terminu w zawodowych kołach teologicznych i kaznodziejskich; jeśli zaś chodzi o świeckich wiernych, to i tak przyjmują oni ekonomię zbawienia z takim samym cierpliwym brakiem zrozumienia, jak na przykład oświadczenia lekarza, że cierpi się na dyspepsję. I tak nic nie wiadomo. (Rok Łukasza, 208)
Jakie to prawdziwe, aktualne i ponadczasowe! „Cierpliwy brak zrozumienia”, gdy zaczynamy słuchać teologicznego hermetycznego kodu, którego nie ma kto życzliwie przybliżyć, objaśnić. Tak na marginesie: Tadeusz Żychiewicz jest ojcem Martyny Jakubowicz, piosenkarki znanej najbardziej z przeboju „W domach z betonu”. Trzeba takich piosenkarek i takich publicystów religijnych, którzy betony będą kruszyć.