W uroczystość św. Anny w lubartowskim sanktuarium pod przewodnictwem metropolity lwowskiego abp. Mieczysława Mokrzyckiego modlili się wierni z różnych zakątków archidiecezji.
Sanktuarium św. Anny jest dla wielu miejscem ratunku w różnych życiowych sprawach. Ci, którzy przychodzą tu niemal codziennie, mówią, że czują, jak św. Anna wstawia się za nimi i w wielkich problemach, i w małych, codziennych troskach.
Z barokowego ołtarza w jednym z najpiękniejszych kościołów archidiecezji lubelskiej spogląda na modlących się św. Anna, trzymająca małego Jezusa na kolanach. Obraz św. Anny Samotrzeciej czczony jest w Lubartowie od stuleci. 17 lat temu został ukoronowany.
26 lipca 2003 r. z sanktuarium wyruszyła procesja. Przeszła na plac przed pałacem Sanguszków. Tam była sprawowana Eucharystia. Przy udziale kilkunastu tysięcy wiernych abp Józef Życiński umieścił nad głowami Jezusa, Maryi i św. Anny korony wykonane ze złota ofiarowanego przez parafian, mieszkańców miasta i ludzi dobrej woli.
To wydarzenie bardzo dobrze pamięta małżeństwo spod Lubartowa - pani Kazimiera i pan Jan. - Od tamtego czasu każdego roku jesteśmy na uroczystościach odpustowych w Lubartowie. Niestraszna nam pandemia. Wiemy, że czuwa nad nami św. Anna i jej córka Matka Boża - mówi z przekonaniem pani Kazimiera. - Tu, u św. Anny, właśnie prawie 20 lat temu wymodliliśmy łaskę uzdrowienia małżeństwa naszego syna - dodaje pan Jan.
- Rodzina to fundament naszego człowieczeństwa, rozwoju, tradycji i kultury - mówił w czasie uroczystości proboszcz parafii św. Anny ks. Andrzej Jóźko. - Od 1738 r., kiedy biskup żmudzki konsekrował tę świątynię, przychodziły do niej pokolenia, aby czerpać siły do jedności z Bogiem, do pracy, poświęcenia, ale też by walczyć o wolność naszego narodu.
Sumie odpustowej przewodniczył metropolita lwowski abp Mokrzycki. - Zaglądamy dziś do wyjątkowego domu, w którym św. Anna wraz ze swoim mężem Joachimem stworzyli wspaniały wzór rodziny - mówił w czasie homilii. - Oni nie mogli wiedzieć, że ich córka Maryja była wolna od zmazy grzechu pierworodnego, nie mogli wiedzieć, że wybrana została przez Boga na matkę Syna Bożego. Wiedzieli jednak, że muszą tak kształtować życie swojej córki, aby była głęboko wierząca, rozmodlona, uczciwa i serdeczna.
Arcybiskup zaznaczył, że dziś chcemy i musimy naśladować ten dom, aby wychować pokolenie ludzi prawych, bogobojnych i odpowiedzialnych. - Dlatego zajrzyjmy dziś do naszych domów i pokuśmy się o refleksje nad rodziną, aby zobaczyć, na ile jesteśmy podobni do św. Anny i Joachima - zachęcał metropolita.