O programach ochrony powietrza dla strefy lubelskiej i dla aglomeracji lubelskiej mówi Janusz Bodziacki, dyrektor Departamentu Środowiska i Zasobów Naturalnych Urzędu Marszałkowskiego Województwa Lubelskiego.
Ks. Rafał Pastwa: Dlaczego środowiska ekologów krytykują uchwalone niedawno programy ochrony powietrza?
Janusz Bodziacki: Chciałbym docenić działania prospołeczne osób i organizacji, którym zależy na ochronie środowiska i na dobrej jakości powietrza. W ostatnich latach te kwestie są bardziej akcentowane i dostrzegane, chociażby ze względu na fakt naszej wiedzy i świadomości oraz że prawodawstwo unijne i polskie wprowadziło większe restrykcje, jeśli chodzi o normy. Dotyczy to zatem również województwa lubelskiego. Te zaostrzenia norm dotyczą zarówno paliw stałych, jak również jakości produkowanych i wykorzystywanych kotłów. W perspektywie ostatniej dekady poprawa jakości powietrza w województwie lubelskim jest znaczna. Według raportu głównego inspektora ochrony środowiska za ubiegły rok województwo lubelskie w zakresie pyłów, przeszło z klasy „C” do klasy „A”, co wskazuje, że radykalnie zmalała liczba dni z przekroczonymi normami emisji szkodliwych pyłów. Krytykę środowisk ekologicznych traktuję jako oczekiwanie na bardziej radykalne zmiany. To ważne dla mnie osobiście i zarządu województwa. Ale działania muszą być zintegrowane i odnaleźć się w złożonej rzeczywistości, aby prawo, które wprowadzimy było egzekwowalne.
Środowiska zatroskane o jakość powietrza podkreślają konieczność wprowadzenia uchwały antysmogowej, wzorem kilkunastu innych województw.
U nas zmieniliśmy priorytet, jeśli chodzi o uchwalenie prawa. Tzw. uchwała antysmogowa zostanie uchwalona, bo już nad nią pracujemy, od 10 lipca do 3 sierpnia br. trwały konsultacje założeń, ale przyjęliśmy świadomie, iż najpierw uchwalamy programy ochrony powietrza dla dwóch stref. Z programów, które są obszernymi dokumentami, wynikają trzy zasadnicze konsekwencje. Po pierwsze, jest to redukcja emisji, również poprzez wymianę kotłów pozaklasowych czy gorszych klas – i jest to rozłożone na siedem lat funkcjonowania programów. Wielkość redukcji emisji i wielkość wymiany ilości kotłów pozaklasowych jest określony w poszczególnych latach. Drugim ważnym elementem jest edukacja. Programy, które są prawem miejscowym, zobowiązują do informowania i edukacji mieszkańców jak na co dzień postępować, by jakość powietrza stawała się lepsza. Po trzecie, jest to kontrola.
Jak rozumiem samorządy lokalne mogą spodziewać się kontroli i sprawdzania poziomu zmian.
Programy zakładają określony harmonogram działań i oczekiwane efekty. Jako województwo będziemy wymagać od samorządów gminnych corocznej sprawozdawczości, bo to są obok mieszkańców główne podmioty w realizacji tych programów.
Jaki jest stopień obowiązywalności tych programów. Czy przeciętna gmina zechce przeznaczać priorytetowo pieniądze z budżetu na ochronę powietrza?
Program wskazuje również źródła finansowania zmian zmierzających do poprawy jakości powietrza. Oczywiście oczekujemy wymiany starych kotłów i źródeł energii, ale chcemy ukierunkować mieszkańców i pokazać skąd wziąć pieniądze. Nie można pomijać aspektu finansowego, bo nasz region nie należy do najzamożniejszych i w dużym stopniu występuje u nas ubóstwo energetyczne. Dlatego należy to robić stopniowo. Programy nakładają obowiązek inspiracji wymiany kotłów na samorządy gminne. Program ochrony powietrza, w tym harmonogram działań konsultowaliśmy także z wójtami, burmistrzami i prezydentami. Jest on obowiązujący dla mieszkańca, ale jeszcze bardziej dla samorządu gminnego, który jest odpowiedzialny za pozytywne zmiany i mobilizowanie swoich mieszkańców.
Jeżeli nie będzie poprawy na poziomie samorządów gminnych?
Jeśli gmina nie będzie podejmować żadnych działań w celu realizacji programu, to prawo wyposaża odpowiednie instytucje w możliwość skontrolowania i wymierzenia kary na daną gminę. Zatem są środki egzekucji wdrożenia programów ochrony powietrza.
Pełna rozmowa ukaże się w kolejnym papierowym numerze 34/2020 „Gościa Lubelskiego”.