Uroczystość Wszystkich Świętych, a po niej wspomnienia Wszystkich Wiernych Zmarłych, daje dzieciom wiele pobudek do zadawania pytań o kwestię śmierci, umierania i tego, co dzieje się ze zmarłymi.
Bardzo często rodzice stają wobec dziecięcych pytań zakłopotani, nie do końca wiedząc co im odpowiedzieć.
Jedni mówią dzieciom wprost o śmierci, grobie i zakończeniu życia. Inni uznają to za brutalne. Próbując jednak mówić przeciwstawnie można popaść w pokusę infantylizacji, lub wręcz kłamstwa. Pierwszego typu odpowiedź – ta brutalna – może dziecko wystraszyć.
Dziecko nie chce umierać, nie chce by jego życie się zakończyło kiedykolwiek. Drugi typ odpowiedzi jest nie do końca prawdziwy, np. gdy się mówi, że ktoś bliski tylko zasnął. Pojęcie snu spowoduje w dziecku oczekiwanie, kiedy zmarły się obudzi, a więc daje złudną nadzieję. Wkrótce będzie rozczarowane i dojdzie do wniosku, że zostało w ważnej kwestii okłamane. Prawdy dowie się od rówieśników lub od rodzeństwa i ograniczy zaufanie do rodziców.
Jakie miałbym rozwiązanie? Jest ono zawarte w Ewangelii. W tej Dobrej Nowinie zawsze czytamy o śmierci w kontekście Boga, Jego miłości i Zbawienia.
Kilka lat temu przy okazji tematu o śmierci, postanowiłem w ramach niedzielnego kazania pokazać dzieciom, co się dzieje z człowiekiem, gdy umiera. Na prezbiterium przygotowałem dosłownie scenę teatralną z wielkim parawanem (wypożyczonym ze sklepu), ogromnym reflektorem (także wypożyczonym) i dwoma aktorami (dziećmi wcześniej pouczonymi, co mają robić). Dziewczynka miała zagrać rolę umierającego dziecka, a chłopiec rolę Pana Jezusa. Najpierw umieściłem ławkę (łóżeczko) przed parawanem, na której leżała chora dziewczynka. Zacząłem opowiadać, że właśnie zmarła, i że teraz pokażę co się z nią stało po śmierci. Naszą „akcję” przeniosłem za parawan (oznaczający tajemnicę śmierci, rzecz zakrytą dla żywych). Po zapaleniu reflektora było widać tylko cień leżącej dziewczynki. Nagle zbliżyła się do dziewczynki postać, którą od razu można było skojarzyć z Panem Jezusem: długa szata, długie włosy, rozłożone ręce. Zbawiciel zbliżył się do dziewczynki, wyciągnął rękę, a zmarła wyciągnęła rękę do Niego. Chrystus podniósł ją, przytulił i zaprosił do siebie, do nieba... Scena pokazała, że zmarły po drugiej stronie żyje, tylko my tego nie widzimy.
Wydaje mi się, że dzieciom (i nie tylko!) o śmierci należy mówić pozytywnie, jako o spotkaniu z Panem Bogiem, który nas kocha, zbawił nas i na nas czeka. I także jako o spotkaniu z naszymi kochanymi zmarłymi z rodziny. I tu zaczyna się zadanie rodziców, duszpasterzy, wychowawców, aby tak mówić o Bogu, by dzieci Go naprawdę kochały i do Niego chciały pójść. Wręcz za Nim tęskniły. Wówczas śmierć nie będzie straszna, a rozłąka autentycznie chwilowa.
Zatem temat śmierci należałoby zawsze poruszać w kontekście Pana Jezusa, który nas kocha i zbawia, w kontekście Świętych, których nagrodził za dobre życie i zmarłych, z którymi się spotkamy, a którzy czasem oczekują na zbawienie w czyśćcu, bo nie byli na to spotkanie gotowi.