Odnoszę wrażenie, że coraz więcej osób nie zwraca uwagi na problematykę Boga i religii, traktując obie te rzeczywistości jako obojętne.
Podczas ostatniego Kongresu Kultury Chrześcijańskiej ks. dr Manfred Deselaers zauważył, że świat, w którym żyjemy, jest trudny, ma wiele ran, ale Bóg zamiast się z niego wycofać - postanowił dać swojego Syna. Wolał to niż porzucenie świata.
Wiele godzin poświęciłem na przetrawienie tej perspektywy, zastanawiałem się, czy właściwie uchwyciłem istotę wypowiedzi niemieckiego duchownego, którego pierwszy raz spotkałem równo 20 lat temu. Po latach znów słuchałem go w Lublinie. Ale w jakże zmienionym kontekście kulturowym i społecznym.
Nie trudno zaobserwować coraz powszechniejszą tendencję do wyzwalania się z „kajdan przeszłości”, a także próby przezwyciężenia dominacji jednych grup i jednostek nad innymi. Ale dziś nie chodzi jedynie o zmianę warunków mogących sprzyjać dokonywaniu wyborów, ale o samo dokonywanie wyboru – jak zauważa A. Giddens. Na tym polu największego znaczenia nabiera kwestia tożsamości jednostki. I kształtowanie narracji tożsamościowej.
Wracając do słów ks. Deselaersa – odnoszę wrażenie, że coraz więcej osób nie zwraca uwagi na problematykę Boga i religii, traktując obie te rzeczywistości jako obojętne. Trudno przewidzieć konsekwencje zjawiska apateizmu, wpisuje się ono jednak w szereg kluczowych zjawisk na płaszczyźnie społecznej.
Jestem przekonany, że w życiu, także w życiu wiarą, liczy się wewnętrzna autentyczność. Jeśli osoba potrafi ją rozwijać, osiągnie spójność w życiu, które jest rozpostarte między przeszłością i przyszłością.