Słowo o księdzu profesorze Henryku Misztalu.
Wiem, że moim portem, do którego ciągle zdążam, jesteś Ty, Panie - to zdanie możemy odnaleźć w niewielkim, acz niebanalnym zbiorku refleksji zatytułowanym „Dzięki Ci Panie”. Jego autor, ks. Henryk Misztal, profesor, mistrz i mentor dla wielu pokoleń studentów i absolwentów, promotor licznych prac doktorskich, wytrawny i uznany badacz z zakresu prawa wyznaniowego i kanonizacyjnego, 28 października br. nad ranem zakończył swoją ziemską podróż i dotarł do bezpiecznego Portu. Ideowo i głęboko związał się z naszą Alma Mater, najpierw jako student, a później jej pracownik; pełniąc wiele różnych funkcji (kierownik katedry, dyrektor instytutu, prodziekan i dziekan), twórczo i we wszystkich wymiarach działalności naukowej, dydaktycznej i organizacyjnej, owocnie i szczodrze współtworzył wspólnotę i wizerunek naszego Uniwersytetu. Ze wszech miar zasługuje na pamięć; zasługuje też na słowo, które przynajmniej częściowo odtworzy ślad jego obecności.
„Wszystko tu piękne i szlachetne”
Pochodził z w małej podlubelskiej miejscowości Skubicha, która dawniej była przysiółkiem, a dziś administracyjnie stanowi część Motycza, mającej długą historię wsi (pisane wzmianki o niej pochodzą już z pierwszej połowy XIV stulecia) malowniczo położonej nad rzeką Czechówką w powiecie lubelskim. Te dwa miejsca stanowiły dla Niego zawsze, niezależnie od zajęć, piastowanych stanowisk i funkcji, istotny punkt odniesienia; były swoistym azymutem na szlakach jego aktywnego życia, uzasadniały i wyrażały - jak to sentencjonalnie ujął - jego „wiarę, tradycję, kulturę, tożsamość narodową, korzenie […]” („Motycz, nasza ojczyna”, red. H. Misztal). Te miejsca znał na pamięć, wracał do nich często, był obeznany z ich historią, etymologią nazw, losami i rytmem życia ich mieszkańców, położeniem geograficznym, ukształtowaniem terenu, przyrodą i krajobrazem, kolorytem pór roku. O tych miejscowościach i ich mieszkańcach zawsze mówił i pisał z dumą i serdecznością, nierzadko wręcz z czułością. „Wszystko tu piękne i szlachetne, barwne jak łąki na wiosnę, pachnące jak świeżo skoszona trawa lub bochen chleba wyjętego z pieca”, zanotował przed laty („Dzięki Ci Panie”). Niewątpliwie ten „rodzinny skrawek ziemi” jawił się w jego wspomnieniach niczym - aby posłużyć się słowami wieszcza - kraina „święta i czysta” (por. Adam Mickiewicz, „Pan Tadeusz”, Epilog).
Na świat przyszedł w 1936 r. Jego rodzicami byli Jan Misztal i Marianna z Anasiewiczów. To oni, pracowici i skrzętni, bogobojni i prostolinijni, wrośnięci w koloryt swojej wsi, ukształtowali świat wartości młodego Henryka. Wspominał ich z wielkim szacunkiem, wręcz z pietyzmem: „Twoja postać Ojcze, zawsze biła blaskiem, nawet, gdy chodziłeś w czarnym garniturze”, zapisał lakonicznie. „Pajda czarnego chleba z mlekiem i wielkie Serce – Matka” („Dzięki Ci, Panie”). Wzrastał w zgodzie i harmonii z otaczającą go rzeczywistością - jego sprzymierzeńcami, których często przywoływał z imienia, była czwórka rodzeństwa, sąsiedzi, koleżanki i koledzy. Wśród nich „wzrastał w mądrości” i kształtował swój charakter: tam rodziło się Jego powołanie kapłańskie.
Ze Skubichy na uniwersytet
W rodzinnym Motyczu rozpoczął swoją edukację. Przypadła ona na trudny okres. Do siedmioklasowej szkoły podstawowej zaczął uczęszczać w 1943 roku, w okresie trwania strasznej II wojny światowej. Kiedy kończył szkołę, funkcjonowała, już mocna usadowiona, władza komunistyczna, która autorytarnie podporządkowywała sobie kolejne obszary życia społecznego. Po zakończeniu szkoły podstawowej wyjechał do Lublina, aby kontynuować zdobywanie wiedzy. Wybrał, wcale nie przypadkowo, znane z dobrego poziomu kształcenia i wyraźnego, katolickiego profilu, Gimnazjum i Liceum Biskupie (szkoła, powszechnie zwana „Biskupiakiem”, została założona dzięki składkom społecznym w 1925 r. przez biskupa lubelskiego Mariana Fulmana). Władze komunistyczne epoki stalinowskiej zwalczając Kościół i chcąc ograniczyć jego oddziaływanie, sukcesywnie likwidowały szkolnictwo kościelne. Dotyczyło to także „Biskupiaka” (w 1962 r. milicja wraz z likwidatorami z kuratorium siłą zajęła budynek, szkołę zamknięto na ponad trzydzieści lat). Jedną z form represji było nieuznawanie świadectw wydawanych przez szkołę. Wskutek tego gimnazjalista Henryk państwowy egzamin maturalny musiał zdawać jako eksternista; próg ten pokonał bez trudu przed komisją w Korespondencyjnym Liceum Ogólnokształcącym w Lublinie.
Mając świadectwo dojrzałości w ręku bez wahania skierował swoje kroki do Wyższego Seminarium Duchownego w Lublinie, które studia swoich alumnów prowadziło w ramach Wydziału Teologicznego KUL. „Wszystko mi się tutaj podobało, chociaż obiektywnie biorąc nie było łatwo”, napomykał z sentymentem („Motycz, więzi pokoleń”). Wdrażając się w arkana kolejnych dyscyplin z zakresu filozofii i teologii wyraźnie ujawnił ważne cechy charakteru, które w jakimś sensie przesądziły o jego życiorysie i dokonaniach: ogromną, wręcz benedyktyńską pracowitość i szacunek do nauki.
Po zakończeniu studiów i przyjęciu święceń kapłańskich w 1960 r., został skierowany do pracy duszpasterskiej w parafii w Tomaszowie Lubelskim. Nie zagrzał tam miejsca długo; po roku pracy (epizod ten wspominał jako „piękny rok pracy duszpasterskiej”) wrócił do Lublina, gdzie z powrotem odnalazł się wśród książek i manuskryptów, podejmując dalsze studia magistersko-licencjackie z zakresu prawa kanonicznego. Sfinalizował je zgodnie z programem i „na czas”. W 1964 r. przedłożył pracę licencjacką i zdał stosowny egzamin.
Pełniąc różne funkcje w administracji kościelnej (był m.in. notariuszem w Kurii Biskupiej, sędzią kościelnym i, przez dekady, dyrektorem Archiwum Diecezjalnego) z marszu przystąpił do pracy nad doktoratem i przygotował, pod kierunkiem ks. prof. Aleksego Petraniego, dysertację pt. „Cenzura uprzednia pism i druków w Kościele Zachodnim. Studium historyczno-prawne”, którą obronił w 1968 r.
Nim został profesorem
Po roku z okładem od uzyskania doktoratu, z absolwenta sprawnie przedzierzgnął się w pracownika Uniwersytetu. Od 1 października 1969 r. podjął pracę na Wydziale Prawa Kanonicznego KUL, początkowo na stanowisku starszego asystenta, a następnie adiunkta. Dla uniwersytetu nie były to łatwe czasy: uczelnia podlegała różnym restrykcjom i ograniczeniom, a jej pracownicy i studenci poddawani byli inwigilacji i szykanom. Trafił do Międzywydziałowego Zakładu Ustroju i Prawa PRL, kierowanego przez prof. Wita Klonowieckiego, znawcy prawa administracyjnego. Trzeba dodać, że zakład ów został utworzony przez władze uniwersyteckie po zawieszeniu Sekcji Prawa na Wydziale Prawa i Nauk Społeczno-Ekonomicznych. Zakład nie uchował się długo; po decyzji władz państwowych o jego likwidacji, po uprzednim zwolnieniu, ks. Misztal podjął pracę na stanowisku starszego wykładowcy w Katedrze Praw Człowieka kierowanej przez prof. Hannę Waśkiewicz. Intensywnie prowadził badania naukowe, w tym gruntowną i rozległą kwerendę w archiwach, bibliotekach rzymskich i mediolańskich oraz kongregacjach watykańskich, czego efektem było kolokwium habilitacyjne przeprowadzone w 1979 r. Podstawą postępowania była wydana drukiem gruntownie udokumentowana monografia „Causae historicae w postępowaniu beatyfikacyjnym i kanonizacyjnym”. Po uzyskaniu stanowiska docenta objął kierownictwo Katedry Prawa Wyznaniowego (był jednocześnie kuratorem Katedry Prawa Kanonizacyjnego). Uchwałą Senatu Akademickiego z 1986 r., po przedstawieniu dorobku i opracowania „Biegli w postępowaniu beatyfikacyjnym i kanonizacyjnym”, otrzymał tytuł naukowy profesora nadzwyczajnego; w sześć lat później Senat powołał go na stanowisko profesora zwyczajnego.
Był znawcą prawa i dobrym człowiekiem
Jego dorobek naukowy jest imponujący, obejmuje ponad pięćset różnych publikacji (artykuły naukowe, hasła encyklopedyczne, recenzje, przekłady, przedmowy, artykuły popularyzujące naukę, sprawozdania), w tym przeszło czterdzieści książek. Jednym z wiodących obszarów jego zainteresowania było prawo kanonizacyjne. Jego prace z tej dziedziny stanowią nie tylko oryginalny wkład w naukę światową, znakomitą pomoc dydaktyczną, ale także służą precyzacji procedur prawnych. W tej grupie prac na szczególne podkreślenie zasługuje dwukrotne wydanie monumentalnej monografii pt. „Prawo kanonizacyjne. Instytucje prawa materialnego. Zarys historii, procedura” (Lublin 2003). Trzeba dodać, że dzieło to doczekało się tłumaczenia na język czeski i włoski. We Włoszech praca ukazała się w prestiżowej serii znanej oficyny Libreria Editrice Vaticana.
Innym obszarem badawczym było prawo wyznaniowe, w tym historia tej gałęzi prawa, problematyka wolności religijnej w państwowych systemach prawnych, prawa rodziców do wychowania, status i uprawnienia uniwersytetów katolickich. Podkreślić należy, że jako jeden z pierwszych, po przemianach w Polsce w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia, przygotował znaczące publikacje z tego zakresu, podejmując przy tym wiele zagadnień pomijanych w literaturze minionego okresu. Książka „Prawo wyznaniowe”, której jest współautorem (wraz z A. Mezglewskim i P. Staniszem), wydana przez Wydawnictwo C.H. Beck, stanowi obecnie najbardziej rozpowszechniony na polskich uczelniach podręcznik z tej gałęzi prawa.
Lubił aule wypełnione studentami. Zawsze pogodny i życzliwy, urzekająco kulturalny, szarmancki wobec kobiet, był otwarty na spotkania z innymi, lojalny w przyjaźni, pomocny w sprawach najbardziej trudnych, wymagających roztropności i największej dyskrecji. O nikim nigdy nie mówił źle, nikogo nie potępiał (mówiąc o kimś innym – powiadał - tak naprawdę opowiadamy o nas samych), przeciwnie, w każdym starał się dostrzec jakieś dobre cechy. Jako uczony posługujący się rzeczową argumentacją, ścisłym językiem dyskursu naukowego, nie zagubił głęboko ludzkiej wrażliwości, która pozwalała mu lepiej rozumieć meandry współczesnej kultury i drugiego człowieka. Jego książki i artykuły popularnonaukowe, fascynacja ideą świętości, eseje i zbiory myśli stanowią świadectwo mądrości wyrosłej z doświadczania długiego, pracowitego życia, refleksji, zadumy i modlitwy.
„Tutaj szukałem pogłębionej odpowiedzi na pytania o Boga i o sens życia”
Za swoje osiągnięcia i pracę był wielokrotnie wyróżniany i nagradzany. Bardzo sobie cenił odznaczenia uniwersyteckie, wśród których ważną i wyjątkową formą wyróżnienia było odnowienia doktoratu. Zgodnie z utrwaloną tradycją akademicką taka ceremonia jest organizowana przez uniwersytet celem uhonorowani wybitnych profesorów w pięćdziesiątym roku po obronie pracy doktorskiej. Uroczystość to symboliczny miernik wyjątkowości i zasług uczonego. Nic zatem dziwnego, że 6 czerwca 2018 r. odbyło się uroczyste posiedzenie senatu, podczas którego Ksiądz Profesor otrzymał wypisany po łacinie na ozdobnym papierze komemoracyjny dyplom. Pod koniec uroczystości zabierając glos wypowiedział słowa: „To jest mój i jedyny i umiłowany Uniwersytet! […] Tutaj szukałem pogłębionej odpowiedzi na pytania o Boga i o sens życia”. Te słowa z jednej strony wyrażają istotę jego relacji ze swoją Alma Mater, z drugiej zaś stanowią ważny postulat, aby Uniwersytet mający w swojej nazwie przymiotnik „katolicki”, która żegna swojego wybitnego Profesora, był wciąż i niezmiennie miejscem szukania odpowiedzi na ważne pytania.