Kardynał Lavigerie pragnął dla szeregów zgromadzenia ludzi odważnych, rozpalonych Bożą miłością i gotowych poświęcić się głoszeniu Dobrej Nowiny w Afryce, nawet za cenę własnego życia. Ojcowie Biali wspominali swego założyciela.
Swój jedyny dom formacyjny w Polsce mają w Natalinie pod Lublinem. To tu formują się przyszli misjonarze, którzy odpowiedzieli na zaproszenie kardynała Lavigerie, który ponad 150 lat temu założył Zgromadzenie Ojców Białych Misjonarzy Afryki. 26 listopada misjonarze obchodzili wspomnienie swego założyciela.
Kiedy bp Karol Lavigerie przybył do Algierii, był pewien jednego - trzeba zgromadzenia, które będzie pracować na rzecz Afryki. W XIX wieku Algieria była francuską kolonią i zgromadzenia, które w tym czasie pracowały na terenie tego kraju, swoją działalność prowadziły na rzecz mieszkających tam Francuzów. Nie było żadnej wspólnoty, która niosłaby Chrystusa Algierczykom, czy innym mieszkańcom Afryki. Dlatego w 1868 roku powołał Zgromadzenie Ojców Białych Misjonarzy Afryki, a zaraz potem Sióstr Białych Misjonarek Afryki.
– Nasz założyciel chciał apostołów, którzy byliby wzorem i pomocą dla tych, do których zostali posłani. Do tego zadania trzeba było mocy wiary – mówią ojcowie.
Wiara w Boga i Jego Miłość do każdego człowieka, pragnienie zbawienia dusz i otwartość na bliźniego cechowały Karola Lavigerie. Misjonarze Afryki, gdziekolwiek by byli, mieli być apostołami, być „wszystkim dla wszystkich”. Możliwe to było tylko i wyłącznie wtedy, gdy ich praca misyjna przeniknięta była głęboką modlitwą zawierzenia Bogu i zbudowana na solidnej wierze. Na wzór założyciela mieli czerpać odwagę do swej pracy z relacji z Chrystusem i ufać, że tylko taka praca – z łaską Bożą, przyniesie owoce. Misjonarz pracując zasiewa ziarno, ale to Bóg daje wzrost i błogosławieństwo zasiewu.
– Chodziło o to, by pójść do ludzi i z nimi być. Najpierw ojcowie szli do Algierczyków, ale szybko okazało się, że w kraju muzułmańskim mężczyzna nie może wejść do domu, gdzie są niezamężne kobiety, a tym bardziej z nimi rozmawiać. Stało się jasne, że potrzeba kobiet. Sam Karol Lavigerie miał doświadczenie, ile znaczy dla domu obecność wierzącej kobiety. Pochodził z niewierzącej rodziny, ale miał wierzącą nianię, która swoim życiem i danym mu wychowaniem tak zachwyciła go Jezusem, że został kapłanem. Zaprosił więc do Algierii chętne pracować na misjach dziewczęta, które miały zająć się sierotami, prowadzić szkoły, uczyć kobiety szycia czy innych czynności, które pozwoliłyby się im utrzymać – opowiada s. Małgorzata Popławska, Polka od 2009 roku posługująca w zgromadzeniu sióstr białych.
Czas pokazał, że spełniły się słowa bp Lavigerie, który mówił: "Algieria jest bramą otwartą przez Opatrzność na kontynent dwustu milionów dusz. I to tu przede wszystkim trzeba wypełniać apostolat katolicki”.
Ojcowie i siostry rozeszli się po różnych krajach afrykańskich, niosąc pomoc ich mieszkańcom. Swoją postawą i miłością okazywaną bliźniemu pociągali ludzi do Jezusa.
Oprócz placówek w Afryce, zgromadzenie ma domy także w Europie. Są one centrami powołań na rzecz Afryki.