Choć dla wielu pobudka o 5 rano jest czymś kompletnie niewyobrażalnym, są tacy, którzy nie wyobrażają sobie w czasie Adwentu przespania tej pory. Także w czasie pandemii.
Odpowiedzieć na adwentowe zaproszenie do czuwania nigdy nie było łatwo, a w tym roku, kiedy nawet nie trzeba czasem wstawać z łóżka, żeby znaleźć się w pracy, lub w szkole, czy na uczelni, tym bardziej jest to trudne.
Na szczęście w kościele, jak mówi ks. Damian Dorot z z parafii pw. NMP Nieustającej Pomocy w Lublinie, widać, że ludzie z Rorat nie rezygnują. - Być może przeżywamy je nawet bardziej świadomie - stwierdza. - Ludzi w kościele niby mniej, ale lampionów proporcjonalnie jakby więcej. Przykładamy większą wagę do znaków. Może dlatego, że w tegorocznym Adwencie zdecydowanie bardziej dostrzegamy, że potrzebujemy Światła, które rozprasza mroki życia.
Ks. Damian podkreśla, że warto zdobyć się na swoisty heroizm i przyjść na Roraty. - Budujące jest, że na Roratach w czasie zarazy jest sporo młodych ludzi. To niesie nadzieję - zaznacza duszpasterz.
Andrzej jest studentem ekonomii. Zwyczaj chodzenia na Roraty wyniósł, jak mówi, z domu. - W mojej rodzinie to była tradycja. Bardzo piękna, bo chodziliśmy całą rodziną: rodzice, ja i moje trzy siostry. Czasami było bardzo zimno, czasami padał śnieg. Do kościoła mieliśmy ok. kilometra, więc to nie była łatwa wyprawa. Ale satysfakcja była gwarantowana. Odkąd Andrzej został studentem, w Roratach uczestniczy zazwyczaj w kościele akademickim KUL. Podkreśla niezwykły klimat świątyni i wyjątkową oprawę liturgii. - Msze św. roratnie sprawowane są w zupełnej ciemności, kościół akademicki rozświetla jedynie blask świec uczestników modlitwy.
Jak mówi ks. Dorot, niestety nie wszyscy z różnych powodów mogą brać udział w Roratach. - Chociażby z powodu kwarantanny. Zachęcam, żeby wtedy wstać w przed świtem, zapalić świecę w swoim domu i spotkać się z Jezusem i Maryją. To "nocne" czuwanie w ciszy ciemnego kościoła albo półmroku swojego pokoju naprawdę rodzi nadzieję i jest okazją, żeby może w końcu przestać Pana Boga zagadywać, ale w końcu w tej ciszy Go usłyszeć.