Choć dla wielu pobudka o 5 rano jest czymś kompletnie niewyobrażalnym, są tacy, którzy nie wyobrażają sobie, by nie przyjść na poranną liturgię. Także w czasie pandemii.
Odpowiedzieć na adwentowe zaproszenie do czuwania nigdy nie było łatwo, a w tym roku, kiedy czasem nawet nie trzeba wstawać z łóżka, żeby znaleźć się w pracy, lub w szkole czy na uczelni, jest tym bardziej trudno. Na szczęście w kościele, jak mówi ks. Damian Dorot z parafii pw. NMP Nieustającej Pomocy w Lublinie, widać, że ludzie z Rorat nie rezygnują. – Być może przeżywamy je nawet bardziej świadomie – stwierdza. – Ludzi w kościele niby mniej, ale lampionów proporcjonalnie jakby więcej. Przykładamy większą wagę do znaków. Może dlatego, że w tegorocznym Adwencie zdecydowanie bardziej dostrzegamy, że potrzebujemy Światła, które rozprasza mroki życia – dodaje. Ksiądz Damian podkreśla, że warto zdobyć się na swoisty heroizm i przyjść na Roraty. – Budujące jest, że na Roratach w czasie zarazy jest sporo młodych ludzi. To niesie nadzieję – zaznacza duszpasterz.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.