Wspólnota, która powstała 10 lat temu i dziś liczy już przeszło 10 tys. członków, stawia nie tylko na formację indywidualną, ale także małżeńską.
Członkami wspólnoty Przyjaciele Oblubieńca są m.in. Dorota i Artur Lewtakowie z Lublina. – To w tej wspólnocie kilka lat temu zaczęliśmy posługiwać na rzecz małżeństw, prowadząc liczne kursy, randki małżeńskie i warsztaty – opowiadają. – Mając jednak świadomość, że sami nie wszędzie trafimy z Dobrą Nowiną, zaczęliśmy równocześnie formować innych do posługi na rzecz małżeństw. I im więcej nas było, tym więcej zgłaszało się do nas małżonków, którzy potrzebowali pomocy w swoim związku. W tym czasie Pan dał nam coraz mocniejsze pragnienie walki o rozpadające się małżeństwa, przychodziły do nas natchnienia z konkretną tematyką, w jakich dziedzinach potrzebna jest pomoc. Tak też powstał nasz autorski kurs „Małżeństwo – Ogród Pana”.
Wymodlony dom
Małżonkowie opowiadają, że od wielu lat sami modlili się o swój własny dom. – Taki, do którego będą mogli przychodzić ludzie i w którym doświadczą Bożej miłości – podkreślają. – Z racji tego, że powiększała nam się rodzina, podjęliśmy konkretne kroki: kupiliśmy działkę, wybraliśmy projekt domu i mieliśmy składać dokumenty o pozwolenie na budowę. To jednak nie było proste, bo ciągle coś było nie tak – opowiada Dorota Lewtak. – Odbieraliśmy to z mężem jako znak, że chyba mamy poczekać. Zaczęliśmy się modlić z dziećmi coraz bardziej o nasz dom, o dobre rozeznanie, czego Pan od nas chce. Po jakimś czasie odebraliśmy telefon od moderatora generalnego wspólnoty Przyjaciele Oblubienca ks. Łukasza Żaby z prośbą o modlitwę w intencji rozeznania, czy przyjąć darowiznę (posiadłość – gospodarstwo agroturystyczne), którą pewna osoba chce przekazać wspólnocie – wspomina Dorota.
Rada Generalna wspólnoty rozpoczęła proces rozeznawania. Po dwóch miesiącach modlitwy i konsultacji postanowiła przyjąć darowiznę i przeznaczyć ją na Centrum Formacji Małżeństw. Kilka miesięcy temu Fundacja Wspólnota Przyjaciele Oblubieńca stała się właścicielem domów w Lisznej (nieopodal polsko-białoruskiego przejścia granicznego w Sławatyczach, ok. 10 km od sanktuarium Matki Bożej w Kodniu). W skład gospodarstwa agroturystycznego wchodzą trzy domy (dwa z nich są ze sobą połączone). Można przenocować tam ok. 40 osób. Do dyspozycji jest całe zaplecze kuchenne i jadalnia (funkcjonowały tam restauracja i bar). Dom ma też duże pomieszczenie, które zostanie zaadaptowane na kaplicę.