Zastanawia mnie, dlaczego śnieg na ulicach i chodnikach Lublina (innych miejscowości regionu również) stanowi tak poważny problem, który odbija się echem w mediach społecznościowych i nie tylko - a jakość powietrza już nie?
Jest dziewiętnasty lutego. Wczoraj o 21.55 czasu polskiego Perseverance wylądował na powierzchni Marsa, który stał się jego domem na zawsze. Obserwacje oraz zrealizowane badania na powierzchni czwartej od Słońca planety Układu Słonecznego doprowadzą do kolejnych przełomów w nauce. Małe kroki i wytrwałość – jak mówią niektórzy, to doskonała metoda na czas pandemii Covid-19. Ale entuzjazmu po lądowaniu łazika nie słychać. Przynajmniej na ulicach Lublina.
Pojawiają się za to pytania o pieniądze, jakie przeznaczono na tę misję. Jedni podkreślają, że można by za nie zrewolucjonizować rynek energetyczny albo uskutecznić programy redukujące emisję dwutlenku węgla do ziemskiej atmosfery – nie tylko w krajach rozwijających się. Jeszcze inni uważają, że te wszystkie dolary mogłyby rozwiązać problem dystrybucji żywności, co zminimalizowałoby problem głodu na błękitnej planecie.
Na ulicach Lublina nie słychać też narzekań. Śnieg nie padał od dobrych dwóch dni, a prognozy temperatur wydają się być łaskawe dla kierowców i pieszych. Nie będzie zasp – nie będzie problemu.
Zastanawia mnie dlaczego śnieg na ulicach i chodnikach Lublina (innych miejscowości regionu również) stanowi jedyny tak poważny problem, który odbija się echem w mediach społecznościowych i nie tylko - a jakość powietrza już nie?
Być może rozwiązania należy szukać w skrywanym optymizmie związanym z misją NASA. Skoro Perseverance radzi sobie w atmosferze Marsa złożonej w ponad 95 proc. dwutlenku węgla…