Członkowie Ruchu Światło-Życie wszystkich gałęzi dziękowali za dar życia ks. Franciszka Blachnickiego i jego dzieło. Wszystko z okazji 100. urodzin założyciela.
Przygotowania do tego dnia trwały wiele tygodni. Były konferencje poświęcone ks. Blachnickiemu, filmowe świadectwa osób, na których życie miał wpływ, konkursy plastyczny i literacki. Kulminacja obchodów odbyła się 20 marca w sanktuarium Matki Bożej Latyczowskiej podczas Mszy św. pod przewodnictwem abp. Stanisława Budzika.
Zwracając się do zgromadzonych, wskazał na postać Chrystusa - Baranka Bożego, za którym zawsze podążał ks. Blachnicki. - Podczas każdej Mszy św. przeżywamy moment, gdy kapłan pokazuje wiernym Ciało Chrystusa i mówi: "Oto Baranek Boży, błogosławieni, którzy zostali wezwani na Jego ucztę". Słuchacze Jezusa dobrze wiedzieli, co to jest baranek. Wielu z nich było przecież pasterzami. W ich wyobraźni baranek przywołał przede wszystkim obraz Baranka Paschalnego, który jest wybawieniem ludu prześladowanego i zniewolonego, jedynej nadziei upatrującego w Bogu. W sercach Izraelitów dźwięczała obietnica, że Mesjasz weźmie na siebie grzechy wszystkich ludzi i że poprowadzą go jak baranka na śmierć, ale w Jego ranach jest nasze zbawienie i odkupienie. Wszystkie te zapowiedzi spełniają się w życiu Jezusa, Jego śmierci i zmartwychwstaniu - mówił abp Budzik.
Przypomniał, że Baranek Boży gładzi grzechy świata. - Czym jest ten grzech? Jak można go nazwać globalnie? To grzech niewiary w to, że Bóg kocha człowieka, że bez Boga człowiek nie wie, kim jest i dokąd zdąża. Symbolem tego grzechu może być obraz ze Starego Testamentu, kiedy Izraelici na pustyni sporządzili sobie posąg złotego cielca. Bałwochwalstwo to pokusa stara jak świat, nieobca także człowiekowi wierzącemu. To pokusa stawiania sobie w miejsce Boga przedmiotów, poglądów, do których jesteśmy ślepo przywiązali, przyzwyczajenie, od którego żadną miarą nie mogę odstąpić - mówił metropolita.
Wskazał także na postać ks. Franciszka. Lata jego młodości to czas wojny, obozu hitlerowskiego, nawrócenia, które miało miejsce w celi śmierci. Światło, które zapaliło się wówczas w jego sercu, nigdy nie zgasło. Ono zaprowadziło go do seminarium, dało moc do kochania człowieka i podejmowania kolejnych dzieł. Dziś założony przez niego Ruch Światło-Życie jest największym ruchem w Kościele, który rozwija się nie tylko w Polsce, ale i w różnych krajach świata.
- To jemu udało się przełożyć język Soboru Watykańskiego na prosty język, zrozumiały dla każdego człowieka. We wszystkim towarzyszyła mu Maryja Niepokalana, której zawierzył siebie i prowadzone przez siebie dzieła. On w końcu uczynił się darem dla drugiego człowieka. To dar będący zadaniem także dla nas. Prosimy o niego słowami pieśni: "Ofiaruję Tobie, Panie mój, całe życie me, cały jestem Twój aż na wieki". Takiego oddania się Bogu, do jakiego zachęcał ks. Blachnicki, życzę każdemu - mówił metropolita.