Niedziela Miłosierdzia Bożego jest także świętem Caritas. To właśnie tutaj, niezależnie od pandemii, czekają na potrzebujących ludzie, którzy starają się zaradzić potrzebom.
Pandemia nie zamknęła Caritas - przeciwnie, to właśnie ten trudny czas zmobilizował wielu ludzi, by zostać wolontariuszem Caritas i spieszyć z pomocą ludziom w potrzebie.
- Pracujemy normalnie. Działa bez przerwy nasza jadłodajnia, gdzie każdego dnia wydawane są posiłki. Nie przerwaliśmy pomocy ludziom bezdomnym, którzy mogą u nas się umyć, wyprać swoje rzeczy, skorzystać z fryzjera, ale także z pomocy doradcy czy psychologa. Staramy się zaradzić potrzebom tych, którzy przychodzą do nas. Ich liczba w pandemii wcale się nie zmniejszyła - mówi ks. Wiesław Kosicki, dyrektor lubelskiej Caritas.
Wciąż działają wszystkie programy prowadzone przez Caritas przed pandemią z wyjątkiem świetlicy dla dzieci, którą zgodnie z rządowym rozporządzeniem trzeba było ostatnio zamknąć. Jednak, gdy dzieci klas młodszych chodziły do szkoły, działała także świetlica.
- Wraz z pandemią przybyło osób, które dzwonią do nas z prośbą o pomoc. Chodzi najczęściej o zrobienie zakupów, bo starsi boją się wychodzić z domu. Stąd rzesza wolontariuszy, którzy biorą pod swoją opiekę takie osoby - podkreśla ks. Wiesław.
Za każdym programem, z którym do potrzebujących wychodzi Caritas, stoją konkretni ludzie. To właśnie im w święto Caritas należą się wielkie podziękowania.