Pragnienie posiadania kościoła było w tej wspólnocie od dawna. Zaczęto modlić się w tej intencji, najpierw w starej remizie, gdzie ksiądz odprawiał Mszę św., potem wybudowano kaplicę, a w końcu powstała tu parafia.
Jeszcze 11 lat temu Strzeszkowice były miejscowością, która nie miała własnej parafii, ale miała piękną kaplicę, w której odprawiane były Msze św.
- Byliśmy kaplicą dojazdową dla kapłanów pracujących w Krężnicy Jarej. Już w latach 80. XX wieku ówczesny proboszcz Krężnicy wdział potrzebę, by w Strzeszkowicach odprawiać Mszę św., o co bardzo prosili mieszkający tu ludzie. Nie było jednak takiego miejsca, gdzie liturgia mogłaby być sprawowana systematycznie. Wynajęto wówczas starą remizę strażacką i przerobiono ją na potrzeby sprawowania Mszy św. To wtedy też zapadła decyzja, by zbudować kaplicę - mówi ks. Kazimierz Smyl, proboszcz parafii.
Grunt pod budowę przekazali państwo Paluchowie. W 1991 roku kamień węgielny pod powstającą kaplicę wmurował abp Bolesław Pylak. Do 1995 roku trwały prace. Po ich ukończeniu przeniesiono tu Najświętszy Sakrament i kaplica otrzymała wezwanie Miłosierdzia Bożego.
W 2010 roku abp Józef Życiński zdecydował, że powstanie w Strzeszkowicach samodzielna parafia i jej pierwszym proboszczem został ks. Kazimierz Smyl.
W Niedzielę Miłosierdzia Bożego konsekracji kościoła dokonał abp Stanisław Budzik.
Zwracając się do wiernych wskazał na postać Tomasza Apostoła, o którym mówi Ewangelia. Gdy zmartwychwstały Jezus ukazuje się uczniom, Tomasza nie ma z nimi, dlatego tak trudno mu uwierzyć.
- Kiedy Jezus ponownie ukazuje się uczniom, jest wśród nich Tomasz. Jezus mówi, że błogosławieni ci, którzy nie widzieli a uwierzyli, ale nie potępia też Tomasza. Pozwala mu dotknąć swoich ran, a on składa jedno z najpiękniejszych wyznań wiary mówiąc: "Pan mój i Bóg mój" - mówił abp Stanisław.
Podkreślił też, że Jezus przychodząc do uczniów nie wypomina im, że stchórzyli i uciekli podczas jego Drogi Krzyżowej, ale przychodzi z miłością i przebaczeniem. Metropolita przytoczył papieża Franciszka, który ogłaszając Rok Miłosierdzia mówił, że Kościół dziś wezwany jest, by pokazywać ludziom znaki obecności Boga w świecie.
- Trzeba nam dostrzec miłość Jezusa, który chce nas zaprowadzić do domu Ojca poprzez swoje miłosierdzie. S. Faustyna napisała, że wszystko zaczyna się z miłosierdzia i na miłosierdziu się kończy. W ludzkim wymiarze miłosierdzie jest pochyleniem się silniejszego nad słabszym. To wciąż aktualne zadanie - mówił abp Budzik.