Na wysokim brzegu Wisły, pośród sosnowego lasu, stoi dom. Jest duży, z jasną elewacją i ciemnym dachem. Otacza go cisza, w której wszystko wydaje się być lepiej słyszalne. To miejsce, w którym każdy przyjmowany jest z otwartymi ramionami
Łopoczno – niewielka miejscowość na skraju Lubelszczyzny położna tuż nad Wisłą staje się przestrzenią, w której Bóg zdaje się szczególnie czekać na człowieka. To właśnie to miejsce wybrano przed laty na założenie polskiego Ogniska Światła i Miłości. Zanim jednak powstał tutaj dom, przez ostatnie 20 lat Ognisko działało w pobliskich Kaliszanach, stając się miejscem licznych rekolekcji, odpoczynku i poszukiwania pokoju w sercu dla wielu osób.
Kiedy francuski ksiądz Jerzy Finet spotkał świecką dziewczynę Martę Robin doświadczoną wieloma chorobami, przykutą do łóżka i tryskającą radością z powodu umiłowania Jezusa nie przypuszczał, że staje się współzałożycielem dzieła, które rozprzestrzeni się na cały świat, docierając do ludzi różnych narodowości. Z jednej strony zaskoczony tym, co usłyszał od Marty, z drugiej był przekonany, że Bóg ma w tym jakiś swój plan, który zrealizuje. Nie wiedząc, co to wszystko ma znaczyć zapisał słowa Marty: „Powiedziała mi, że Kościół całkowicie się odnowi poprzez apostolat świeckich. Powiedziała nawet: „Świeccy będą mieli bardzo ważną rolę do odegrania w Kościele…”. Zapewniała, że laikat będzie się kształtować na wiele sposobów, między innymi dzięki Ogniskom światła, dobroci i miłości. Nie wiedziałem jednak co chciała przez to wyrazić. Mówiła, że to będzie coś nowego w Kościele, tego jeszcze nigdy nie było. Nie chodzi o zakon. Ogniskami Miłości pokieruje kapłan, ojciec, a w ich skład wejdą zaangażowani świeccy. Ogniska Miłości będą promieniować na cały świat!” Te słowa swoje spełnienie znalazły także w Polsce pod koniec XX wieku, jednak początek dzieła, jakie poprzez Martę Robin Bóg przeprowadził przypada na lata 30. Najpierw 1934 roku powstała przy parafii Châteauneuf-de-Galaure szkoła dla dziewcząt. W wakacje, kiedy dzieci miały wolne zaczęto organizować tam rekolekcje ewangelizacyjne prowadzone przez kapłana wspólnie ze świeckimi. Coraz więcej osób chciało pracować w tym dziele. Najpierw były to tylko kobiety, ale coraz częściej padały pytania czy na rekolekcje może przyjechać jakiś ksiądz proboszcz, czy też mąż, którejś z pań. – Ludzie doświadczając spotkania z Panem Bogiem prosili by takie miejsce, w którym można przeżywać rekolekcje mogło powstać także w innych miejscowościach. Tak się stało – opowiadają członkowie polskiej wspólnoty w Łopocznie.
W latach 70. XX wieku Episkopat Francuski zorganizował pielgrzymkę do Polski. Wśród uczestników były także dwie osoby z Ogniska w Châteauneuf. Po powrocie jedna z nich poszła do Marty z propozycją, by w Polsce założyć także wspólnotę. Marta jednak powiedziała, że jeszcze nie teraz. W 1991 roku, kiedy w Częstochowie odbywało się Światowe Spotkanie Młodzieży z Janem Pawłem II, przyjechała także grupa młodych z francuskiego Ogniska. Główną intencją ich modlitwy było powstanie Ogniska w Polsce. Rok później w Lublinie spotkała się grupa osób, która wyjechała do Châteauneuf na rekolekcje. – Dołączyłam do tej grupy trochę z przypadku. Było nas 9 osób i był z nami ks. Marian Matusik. Dla mnie był to czas weryfikacji mojej wiary i przyjrzenie się jej fundamentom. Wielkie wrażenie zrobiło na mnie spotkanie ze świadkami życia Marty Robin oraz sama wspólnota. Nie znałam wtedy języka francuskiego, a jednocześnie czułam się bardzo zaopiekowana. Wówczas powstała myśl, że może mogłabym się zaangażować w to dzieło – mówi Beata.
Po powrocie do Polski grupa uczestnicząca w rekolekcjach spotykała się u ks. Matusika, który był wówczas ojcem duchownym w seminarium lubelskim i rozmawiała o stworzeniu wspólnoty życia. – W wakacje ks. Matusik wyjechał ponownie do Châteauneuf na staż i napisał stamtąd, że po jego powrocie zrobimy w Lublinie rekolekcje. Odbyły się one w Pliszczynie u księży sercanów i uczestniczyło w nich 7 osób. To był początek, przez następne kilka lat organizowaliśmy rekolekcje tam, gdzie udało się wynająć ośrodek. Na co dzień każdy z nas żył swoim życiem, tylko na czas organizowania rekolekcji i posługi na nich byliśmy razem – opowiadają członkowie Ogniska.