Dość długo zwlekałem z kolejnym felietonem, co ma swoje bardzo określone przyczyny związane z cyklicznością roku - otóż osobliwiej w okolicach czerwca wszystko zaczyna mi się kojarzyć z piłką nożną, co przyjmuje kształt niebezpiecznej fiksacji.
Zdając sobie sprawę, że przynajmniej część czytelników obawia się zajrzeć do lodówki, by i stamtąd jakiś Lewandowski nie wychynął, spróbuję zagaić o czymś innym.
Otóż miałem ostatnio przyjemność gościć w Bibliotece Miejskiej w Świdniku i prowadzić zajęcia poświęcone Norwidowi. Ze względu na obostrzenia spotkaliśmy się „pod chmurką”, co nie pozwało może odpowiednio się skupić, pomogło za to wprowadzić atmosferę wakacyjnego luzu i bezpośredniej rozmowy. Wśród słuchaczy dominowali natomiast uczniowie szkół średnich (choć dodajmy, że były i panie z Uniwersytetu Trzeciego Wieku).
Otóż uczciwie muszę przyznać (o czym słuchacze też od razu się dowiedzieli), że nie jestem Norwidologiem. To, co jednak zawsze pomaga w podobnych sytuacjach, to przeniesienie twórczości danego poety na grunt współczesnych, jak najbardziej żywo traktowanych problemów. Taki wybieg zastosowałem, korzystając z wiersza „Purytanizm”, gdzie tytuł nie oznacza jednak znanego odłamu religijnego, lecz dążenie do czystości ideowej za wszelką cenę (jeden z uczniów szybko przypomniał sobie, że istnieje coś takiego jak „puryzm” i „purysta”). Otóż tak rozumiany puryzm, a więc traktowanie moralności jako zasieków nie do przejścia, które pozwalają każdego bez wyjątku postawić pod pręgierz, ma w sobie wartość… mydła. Mydło się pieni, i dobrze, bo piany potrzebujemy do osiągnięcia czystości, ale samo w sobie nie jest wartością. Tymczasem często hołdujemy wzorcowi niedościgłemu, stosując w ocenianiu innych (zwłaszcza innych!) bezwyjątkowy rygoryzm. Drobiazgowe rozliczanie z najmniejszych potknięć musi dać efekt odwrotny od zamierzonego – skoro na każdym kroku jestem strofowany, po cóż w ogóle się starać?
Że rygoryzm nie ma wiele wspólnego z prawdziwą moralnością, Norwid wie najlepiej, i pisze o tym ironicznie:
Ergo: uważam za istne prawidło
(W którego kole się zaklętem kręcę),
Że marmur - marmur, zaś mydło jest mydło,
Że robić z mydła, to umywać ręce.
I chyba młodzieży tak czytany Norwid przypadł do gustu. A do popisów piłkarzy - proszę wybaczyć, że skręcam w swym ulubionym kierunku - podejdźmy nieco mniej rygorystycznie i dużo bardziej: miłosiernie...