Kobiety modlą się tutaj o dar macierzyństwa, małżonkowie o ratunek, gdy zagrożony rozpadem jest ich związek, dziadkowie o wiarę i opiekę dla swoich dzieci i wnuków. Do św. Anny w Lubartowie pielgrzymują ludzie w różnych potrzebach.
Do babci Jezusa w Lubartowie pielgrzymi przybywają przez cały rok. Każdy niesie jakąś intencję, którą tu właśnie chce polecić Bogu.
- Św. Anna staje się orędowniczką w wielu sprawach, szczególnie tych dotyczących rodzin. Trzy lata temu zainicjowaliśmy w naszej parafii krucjatę modlitewną w intencji małżeństw zagrożonych rozpadem. Każdy, kto chciał, mógł wziąć obrazek ze specjalną modlitwą i przez pół roku modlić się nią polecając swoje czy też czyjeś małżeństwo w kryzysie. Okazało się, że zainteresowanie taką modlitwą jest ogromne. W ciągu roku pielgrzymi zabierają ze sobą z naszego kościoła ok. 4 tys. obrazków z modlitwą o ratowanie małżeństw. To wymowne świadectwo, jak ta inicjatywa jest potrzebna - mówi ks. Andrzej Juźko, proboszcz parafii.
W dzień odpustu św. Anny, 26 lipca, do Lubartowa przybywa szczególnie dużo pielgrzymów. Przyjeżdżają nie tylko, by prosić, ale też, by dziękować za otrzymane łaski, bo tych Bóg udziela u św. Anny bardzo hojnie.
Tegoroczne uroczystości, obok małżonków, poświęcone były osobom starszym. Papież Franciszek dzień 25 lipca ogłosił dniem szczególnej modlitwy za babcie, dziadków i seniorów w ogóle.
Uroczystej sumie przewodniczył w tym roku bp Kazimierz Gurda z diecezji siedleckiej, który wspólnie z abp. Stanisławem Budzikiem modlił się w intencjach ludzi starszych.
Bp Kazimierz wskazał na Joachima i Annę - rodziców Maryi i dziadków Jezusa, którzy są świętymi bliskimi seniorom.
- Każdy ma swoje zadanie do wypełnienia. Gdy przychodzi czas emerytury, jesteśmy zwolnieni z obowiązku pracy, ale nie obowiązku dawania świadectwa. Pisze o tym papież Franciszek, że są takie dziedziny życia, od których nie ma emerytury. Nieważne, ile masz lat, czy pracujesz, czy nie, czy masz rodzinę, czy jesteś samotny, czy jesteś samodzielny, czy potrzebujesz pomocy - wiek emerytalny nie przysługuje, jeśli chodzi o wiarę i jej przekazywanie. Tego możemy uczyć się od św. Anny - mówił.
Przypomniał też, że Jezus jako dziecko z pewnością miał kontakt ze swoimi dziadkami. Zapewne oni starali się pomóc w codziennym życiu Józefowi i Maryi. To pewnie z nimi Jezus odmawiał psalmy, oni czytali mu księgo Starego Testamentu, opowiadali o ważnych osobach, których Bóg powołał do różnych zadań, jak Abraham czy Mojżesz.
- Możemy wyobrazić sobie Jezusa, jak z zainteresowaniem wsłuchuje się w to, co o wierze i tradycji mówią dziadkowie. Oni zaś przekazywali mu to, czym sami żyli, czego osobiście doświadczyli w swoim życiu. Opowiadali Mu historię swego narodu, ucząc o przeszłości. Podobne zadanie stoi i dziś przed babciami i dziadkami. Jesteście wezwani do wypełnienia swego powołania, czyli strzeżenia korzeni, które są w Bogu, przekazywania wiary i zaopiekowania się najmniejszymi - mówił bp Kazimierz.
Kaznodzieja zaznaczył, że jesteśmy zakorzenieni w Jezusie przez sakramenty święte, dlatego trzeba się troszczyć o życie sakramentalne swoje i swoich dzieci i wnuków.
- Nie chodzi tylko o uświadomienie wnukom, że wyrastają z Jezusa, ale także chodzi o to, by troszczyć się, żeby nikt tych korzeni nie odciął, bo bez korzeni człowiek umiera. Młodzi muszą widzieć swoich rodziców, a także dziadków, przystępujących do sakramentów świętych, świadectwo słów musi być poparte świadectwem życia. Dzieciom i młodzieży potrzeba duchowego wsparcia ze strony swoich bliskich. Wtedy łatwiej będzie im trwać w Chrystusie w dzisiejszych trudnych czasach - podkreślał bp Gurda.