Dziś abp Bolesław Pylak skończyłby 100 lat

W piątek 20 sierpnia mija 100. rocznica urodzin abp. Bolesława Pylaka. Przez wiele lat był on najstarszym polskim biskupem. Zmarł w 2019 roku, ale wciąż pozostaje w pamięci wielu osób.

Z okazji jubileuszu 65-lecia kapłaństwa abp senior Bolesław Pylak opowiadał naszej redakcji o swoim domu rodzinnym, powołaniu i biskupiej posłudze. Wspominając biskupa, przypominamy tamten tekst.

Wracając myślą do swojego dzieciństwa, abp Bolesław wspominał rodzinny Łopiennik jako miejsce nadzwyczajne. Dla młodego chłopca był to świat pełen historii, pięknego krajobrazu, głównej drogi, którą jechało się do Lublina i szkoły zbudowanej z czerwonej cegły. Z tą szkołą łączą się wspomnienia szczególne. Tak się zdarzyło, że w rodzinnym domu Pylaków mieściły się dwie klasy, które przez wiele lat dzierżawiła placówka. – To dlatego nauczyłem się czytać, zanim poszedłem do szkoły. Jako mały brzdąc podpatrywałem dzieci uczące się
 u nas w domu – opowiadał abp Bolesław. 
Tak mały Bolek zaraził się pasją czytania, w której nie przeszkadzały mu zajęcia gospodarskie, jak na przykład... pasienie krów.


Dom rodzinny


– Bardzo ciepło wspominam swój dom, choć czasami bywało trudno. Głodu w nim nie było, ale liczył się każdy grosz. Ojciec był niezmiernie pracowitym człowiekiem. Potrafił wszystko zrobić i miał swój warsztat stolarski – wspominał biskup.
 W pamięci jubilata szczególnie wyryła się postawa ojca podczas wojny. Nocą wynosił chleb Żydom, którzy ukrywali się w lesie, pomimo że ta pomoc mogła kosztować życie całej rodziny. Zapytany o matkę, przyznaje ze wzruszeniem, że o niej może mówić tylko na kolanach. – Była to prosta kobieta, roztropna mądrością Bożą, którą czerpała z modlitwy różańcowej, żyjąca życiem rodziny. W stosunku do nas, dzieci, była względnie liberalna, ale pamiętam też sytuację, gdy wiedziała, że pewne zaproszenie na zabawę może być dla mnie szkodliwe, więc powiedziała twardo: „Bolek, nie pójdziesz”. Wiedziałem też, że w dzieciństwie ofiarowała mnie Matce Bożej – opowiadał arcybiskup senior.


Opatrznościowa interwencja


Umiłowanie literatury wiązało się z pragnieniem zdobywania wiedzy, dlatego jednym z najtrudniejszych dni w życiu młodego Bolesława był ten, gdy ojciec przywołał go i powiedział ze smutkiem: „Synu, nie stać mnie na opłacanie twojej dalszej nauki”. Późniejszy arcybiskup miał wtedy ukończoną szóstą klasę i zdany egzamin do gimnazjum w Krasnymstawie. – Rozumiałem decyzję rodziców, wiedziałem, jak ciężko pracują. Po rozmowie z ojcem wyszedłem za stodołę i, choć nigdy nie płakałem, łzy pociekły mi po twarzy – wspominał.
 Opatrzność Boża czuwała jednak nad młodym człowiekiem. Na wakacje przyjechała jego siostra, która mieszkała na Śląsku u stryjka, i czuła się tam bardzo osamotniona. Stryj zadecydował więc krótko: „Zabieram i Bolka”. Tak losy późniejszego kapłana związały się z Tarnowskimi Górami, gdzie spędził 5 lat. – Był to ważny okres w moim życiu. Pierwszy raz wyrwałem się z lubelskiej wsi, podróżowałem pociągiem wśród nowych ludzi i w warunkach tak bardzo odbiegających od dotychczasowego życia – opowiadał.


« 1 2 3 »
oceń artykuł Pobieranie..