W 80. rocznicę specjalnego transportu lubelsko-warszawskiego do KL Ravensbrück z września 1941 roku Muzeum Narodowe w Lublinie oddział martyrologii Pod Zegarem udostępnia nową stałą wystawę.
Przestrzeń wystawiennicza poświęcona jest siedemdziesięciu czterem młodym Polkom, które w niemieckim obozie koncentracyjnym zostały poddane eksperymentom pseudomedycznym. Doświadczenia przeprowadzili niemieccy lekarze na lubelskich oraz warszawskich więźniarkach politycznych. Wszystkie kobiety poddane eksperymentom łączył fakt, że zostały skazane na śmierć wyrokiem niemieckiego sądu. Oznacza to, że o zaplanowanych działaniach wiedziały najwyższe władze III Rzeszy. Lekarzom prowadzącym eksperymenty zależało, żeby przeprowadzać je na osobach w miarę młodych i zdrowych. Dawało to większe powodzenie przy realizacji badań. Wykorzystywanie więźniów do takich praktyk zgadzało się z hitlerowską teorią, że wrogowie państwa powinni przysłużyć się Rzeszy.
Przerwana młodość
Wystawa, którą na stałe można oglądać w Lublinie, pokazuje losy dziewcząt poddanych eksperymentom. Została podzielona na dwa światy – młodzieńczej wolności i piekła obozowego. Ilustracją radości w pierwszej części ekspozycji jest bogata ikonografia przedstawiająca dziewczęta w czasach przedwojennych. To zdjęcia wykonane podczas spacerów po lubelskim Krakowskim Przedmieściu. Pełne radości uśmiechnięte twarze z nadzieją patrzących w przyszłość osób, które nie przypuszczały, że ich młodość może skończyć się lada chwila.
W drugiej części wystawy narrację budują oryginalne listy obozowe pisane przez poddawane eksperymentom więźniarki, tzw. króliki, do lubelskich rodzin. – Dzięki tym listom na świat wydostawały się informacje o tym, co dzieje się w obozie. Oczywiście nie można było tego napisać wprost, dlatego więźniarki używały sympatycznego atramentu w postaci moczu. Znakiem, że właściwy list pisany jest na wewnętrznej stronie koperty było dwukrotne podkreślenie falowaną linią nazwy Generalne Gubernatorstwo. W naszych zbiorach znajdują się jedyne na świecie oryginalne listy pisane w taki sposób – mówi Barbara Ornatowska kierownik Muzeum „Pod Zegarem”. To dzięki jej staraniom udało się pozyskać liczne pamiątki i dotrzeć do wspomnień przechowywanych przez rodziny więźniarek.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się