Był budowniczym kościoła pod wezwaniem bł. Piotra Jerzego Frassati, niestrudzenie organizował zbiórki, by to dzieło dokończyć i oddać Bogu. Wraz ze wznoszeniem murów świątyni, budował wspólnotę parafialną.
Ksiądz Leszek przegrał walkę z nowotworem, jednak w pamięci wielu parafian zapisał się jako dzielny i waleczny kapłan, który wybudował ich kościół i stworzył z nich wspólnotę. Mszy św. pogrzebowej przewodniczył abp Stanisław Budzik, któremu towarzyszył bp Artur Miziński, kolega z roku święceń ks Leszka, oraz liczni kapłani, wierni, rodzina i przyjaciele.
W homilii abp Stanisław przypomniał, że człowiek rodzi się dwa razy. Pierwszy raz dla świata, drugi dla nieba.
- Gdy docieramy do bram wieczności, jesteśmy zaskoczeni, że ta droga minęła nam tak szybko. Św. Augustyn mówił, że wita nas blask, przy którym blednie wszelkie ziemskie światło, że stajemy u źródła, z którego dotąd otrzymaliśmy zaledwie parę kropli. By to światło w pełni zobaczyć i nie zginąć, zostajemy przez śmierć oczyszczeni - mówił arcybiskup.
Przypomniał też, że Jan Paweł II, u schyłku swego życia pisał, że głębokim spokojem napełnia go myśl o chwili, gdy Bóg wezwie go do siebie. Z życia do życia. Do tego czasu wypowiadał bez najmniejszego cienia smutku modlitwę "Duszo Chrystusowa", którą kapłan odmawia w Liturgii Eucharystycznej.
Życiowa wędrówka ks. Leszka trwała 58 lat. Rozpoczęła się w Dzwoli, skąd ks. Leszek pochodził. Potem było technikum w Biłgoraju i myśl, że Chrystus go woła.
- Nie było to zaskoczeniem, bo Leszek miłość do Boga wyniósł zarówno z domu, jak i z licznych przykładów powołań w swojej parafii. Dzwola jest fenomenem pod tym względem. Ta 100-letnia parafia ma 102 zrealizowane powołania do życia kapłańskiego lub zakonnego. Tym śladem szedł i ks. Leszek - mówił abp Stanisław.
Przypomniał też, że jako niespełna 10 letni kapłan otrzymał propozycję objęcia parafii bł. Piotra Jerzego Frassati i budowy kościoła. W tym samym czasie otrzymał propozycję pracy na KUL na Wydziale Prawa, gdzie wcześniej ukończył studia. Musiał wybrać.
- Przed Leszkiem otwierały się dwie drogi, on zaś, idąc za przykładem, że ta trudniejsza jest wolą Bożą, wybrał bycie duszpasterzem parafii i budowniczym kościoła - mówił arcybiskup.
Początki budowy kościoła bł. Piotra Jerzego Frassati nie były łatwe. Kościół miał stanąć w miejscu domu kultury, co nie wszystkim się podobało.
- Wtedy ks. Leszek musiał stawić czoła nieprzychylnej władzy, protestom ludzi, nagonce medialnej. Z ufnością oddawał całą sprawę powstania parafii Bogu, jednocześnie po ludzku robiąc wszystko, by zadane mu dzieło zrealizować - podkreślał abp Stanisław.
Sprawa budowy kościoła na osiedlu Słowackiego w Lublinie oparła się o sąd, który jednak przyznał działkę parafii i zaczęła się codzienna praca. Ks. Leszek mówił wówczas naszej redakcji, że jeśli Pan Bóg chce kościoła w tym miejscu, to znajdzie sposób, by go zbudować. Tak się rzeczywiście stało. Przed kapłanem stanęło wyzwanie w postaci budowy świątyni i domu parafialnego, ale także budowanie wspólnoty z ludzi. Ks. Leszkowi zależało bardzo, by swoje miejsce znaleźli tu zarówno seniorzy, którzy stanowią większość mieszkańców osiedla, jak i młodzi.
Od kilku lat ks Leszek walczył z chorobą. Dzieło budowy kościoła kontynuował jego następca ks. Krzysztof Podstawka. W tym roku abp Stanisław Budzik konsekrował kościół. Stan zdrowia ks. Leszka nie pozwalał na jego obecność, ale łączył się w modlitwie ze wszystkimi. 26 października o 9.30 rano zakończyła się jego ziemska wędrówka.
Ks. Leszek Szuba był kanonikiem honorowym Kapituły Lubelskiej, kapelanem Stowarzyszenia Rycerzy Kolumba. Urodził się 23 kwietnia 1963 r. w Dzwoli, święcenia prezbiteriatu przyjął 10 grudnia 1988 r. w Lublinie. Najpierw pracował w Werbkowicach w parafii św. Michała Archanioła, potem w Lublinie w parafii św. Agnieszki, a po studiach na KUL (prawo kanoniczne) w Świętej Rodziny, by w 1998 roku trafić do parafii bł. Piotra Jerzego Frassatiego, gdzie w grudniu został proboszczem.