Oazowicze zawsze chcieli mieć dom. W pobliżu Lublina, gdzie można by zorganizować rekolekcje, wyjechać na dzień skupienia, spotkać się zwyczajnie u siebie.
W ciągu minionych lat podejmowano różne próby realizacji tego marzenia. Żadna się nie udała. Aż do tej pory. Ks. Franciszek Blachnicki, założyciel Ruchu Światło−Życie, powtarzał: „Nie pytajmy, czy wolno, tylko czy trzeba”. − O potrzebie oazowego domu rekolekcyjnego wiedzieliśmy od dawna. Nie było jednak widać możliwości zaradzenia tej potrzebie – mówi ks. Jerzy Krawczyk, moderator Ruchu Światło−Życie archidiecezji lubelskiej. Przełom nastąpił w lutym tego roku, kiedy był w Starej Wsi u ojców jezuitów i postanowił odwiedzić swojego „dobrego znajomego” św. Andrzeja Bobolę, bo od Starej Wsi do Strachociny, gdzie się urodził, jest rzut kamieniem.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.