Jest jedynym w diecezji i jednym z nielicznych w Polsce kościołów, którym patronuje autor trzeciej Ewangelii. W dodatku ten święty, wraz z Matką Bożą, udziela licznych łask.
Dzisiejsze czasy
− Czas pandemii sprawił, że o Surhowie trochę zapomniano, ale mam nadzieję, że to się zmieni. Święty Łukasz jest patronem służby zdrowia, którą zapraszamy na szczególną modlitwę w naszym kościele. Tutaj też przychodzą chorzy prosić o potrzebne łaski. Wota, jakie znajdują się w naszym kościele, są świadectwem tego, że wiele z tych modlitw zostaje wysłuchanych – mówi ks. Tomasz.
Codzienne życie parafii płynie tu spokojnie. Większość mieszkańców pracuje na roli lub dojeżdża do pracy do Krasnegostawu. Niestety, jak w wielu okolicznych parafiach, tak i tutaj mieszkańców ubywa. Na terenie parafii znajduje się miejscowość Pniaki, gdzie nikt już nie mieszka. – Kiedy tu przyszedłem, zacząłem przeglądać dokumenty i kartoteki parafialne. Wynikało z nich, że miejscowość Pniaki należy do kościoła w Surhowie, ale nie znalazłem karty żadnej rodziny stamtąd. Gdy zapytałem o to pana organistę, okazało się, że to wioska, w której nie został żaden mieszkaniec. Jest tam kilka domów, do których czasem zaglądają jacyś spadkobiercy, ale na stałe nie ma żadnego mieszkańca – mówi ks. Tomasz. Podkreśla też, że większość parafian to ludzie starsi. − Od kilku lat nie ma w Surhowie szkoły, więc trudniej dotrzeć do dzieci i młodzieży, ale staram się, by każdy miał swoje miejsce w kościele i czuł się dobrze w naszej wspólnocie – mówi proboszcz.
Te starania doceniają też wierni, na których kapłan zawsze może liczyć. – Mieszkają tu wspaniali ludzie, których życzliwości nieraz już doświadczałem, poczynając od wspólnie wykonanych prac wokół kościoła, po troskę o mnie, gdy trafiłem na kwarantannę. Parafia nie jest wielka, ale ludzie mają wielkie serca, za co bardzo im dziękuję – mówi ks. Tomasz.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się