Jak się dojrzewa do świętości, jakie cechy charakteru i warunki życia mają wpływ na przyjęcie męczeństwa i jak to się odbyło w przypadku św. Andrzeja Boboli rozmawiano podczas sympozjum w lubelskiej parafii noszącej jego wezwanie.
To jeden z patronów Polski, który nawet w obliczu śmierci prosił o jedność w narodzie.
- Sympozjum pt. „Św. Andrzej Bobola a tożsamość narodowa Polaków” organizowane jest przez parafię św. Andrzeja Boboli, Wyższą Szkołę Społeczno-Przyrodniczą im. W. Pola oraz Towarzystwo Bobolanum. Przedsięwzięcie pozwala na przybliżenie sylwetki świętego, jest też okazją do dyskusji i wymiany myśli na temat dziedzictwa tej szczególnej postaci. Ważnym aspektem sympozjum są zagadnienia związane z kształtowaniem charakterów i samowychowaniem - podkreślają organizatorzy.
Jednym z prelegentów był prof. Adam Biela, który przyjrzał się świętemu od strony psychologicznej i podzielił refleksjami na temat jego dojrzewania do świętości.
- W psychologii wskazuje się na cztery główne zespoły czynników, które wpływają na rozwój indywidualnego człowieka od okresu jego prenatalnego do późnej starości. Są to czynniki określone jako zadatki wrodzone, na które składają się zadatki genetyczne dziedziczone po przodkach, drugi z czynników to środowisko zewnętrzne, które stanowi środowisko przyrodnicze i geograficzne człowieka, jak też środowisko społeczno-kulturowe, status materialny rodziców, warunki wychowania i nauczania, czyli szkoła i dom rodzinny oraz grupy rówieśnicze i organizacje religijne. Wreszcie czwarty czynnik to aktywność własna samego człowieka - wyjaśniał prof. Adam Biela.
Otwarcie sympozjumW przypadku Andrzeja Boboli warunki życia rodzinnego i jego wychowanie sprzyjały kształtowaniu wiary. Staraniem rodziców Andrzej już w dzieciństwie przystąpił do sakramentu bierzmowania. Środowisko rodzinne oraz tradycja szlachty polskiej w Małopolsce przyczyniła się do powstania w jego strukturze osobowości nowej i silnej relacji do transcendentnego Boga.
Andrzej uczęszczał do 5 letniego kolegium jezuickiego, gdzie ukończył gramatykę i retorykę, co niewątpliwie miało wpływ na popularność jego późniejszych kazań. Nabyta znajomość języka greckiego dała mu możliwość podejmowania w przyszłości dyskusji z prawosławnymi duchownymi.
Będąc na przedostatnim roku szkoły, był przekonany o wyborze swojej życiowej drogi w postaci życia zakonnego i kapłańskiego wśród jezuitów. Budynek jezuickiego nowicjatu sąsiadował z jego szkołą średnią. – Przez cały piąty, a więc ostatni rok gimnazjum, przebiegały w jego umyśle procesy przeddecyzyjne związane z podjęciem decyzji o powołaniu kapłańskim w zakonie jezuickim. Tak się stało – podkreśla prof. Biela.
Przed południem 31 lipca 1611 roku, jako uczeń kolegium jezuickiego w Wilnie, ukończył szkołę. Mając w ręku stosowne dokumenty potwierdzające ten fakt, podjął pierwsze czynności wykonawcze związane z tą decyzją. Wczesnym popołudniem, jeszcze tego samego dnia, zjawił się przed furtą klasztorną prosząc o przyjęcie do nowicjatu. – Nie zmarnował więc ani godziny. Zaraz wykonał decyzję, którą wcześniej podjął. To był najważniejszy moment w jego dążeniu do świętości: trzymać się raz podjętej decyzji – mówi prof. Biela.
Nie było żadnej trudności w dopuszczeniu Andrzeja po nowicjacie do ślubów. Jego postępy na drodze doskonałości, gorliwości i modlitwie, umiłowaniu ubóstwa i posłuszeństwa, a w tym wszystkim wierności powołaniu poprzez codziennie podejmowany wysiłek, były zgodne z wcześniej podjętą decyzją.
Pierwszy egzaminy z logiki zdał na ocenę bardzo dobrą, co zostało zanotowane w dokumentach kolegium. Logika więc była czymś przodującym w jego umyśle. Z powodzeniem ukończył studia filozoficzne i miał do odbycia praktykę nauczycielską. Został wysłany do Braniewa na Warmii. Potem rozpoczął dalsze studia z zakresu teologii.
W latach 1621-22 nastąpiły wypadki znaczące w jego życiu. Najbardziej upragniona chwila – świecenia kapłańskie zbiegły się z kanonizacją w Rzymie świętych jego zakonu: Franciszka Ksawerego, Izydora Oracza oraz Teresy od Jezusa. – Te niezwykłe postaci były kanonizowane w tym samym dniu, co on przyjmował święcenia kapłańskie. Można więc powiedzieć, że sukcesy kleryka Andrzeja Boboli oparte były na wzorach świętych. To była nowa jakość w jego życiu – mówił prof. Biela.
Zakonowi jezuitów, według założyciela św. Ignacego Loyoli, potrzebni są nie tylko kapłani wykształceni, ale przede wszystkim o wysokim stopniu wyrobienia duchowego i doskonałości osobistej, czyli ludzie w ciągłym procesie kształcenia swego ducha i charakteru. – Według przełożonych Andrzej wykazał się wielkim wysiłkiem by poprawić swój charakter. Dla osiągnięcia wyższych celów zapominał o swoich wygodach. Charakteryzowało go umiłowanie ubóstwa i miłość do innych ludzi – podkreśla prof. Biela.
Andrzej Bobola okazał się świetnym kaznodzieją i cenionym spowiednikiem, posługiwał więc w wielu miejscach. – Praca nad sobą postępowała wraz jego działalnością apostolską Dojrzał wówczas do wstrzemięźliwości od jedzenia, gdy wystarczała mu tylko chleb i wda, nabywał cierpliwości i pokory. Jego choleryczne skłonności, o jakich pisali przełożeni, zostały pokonane. Nie pozwolił tym cechom kierować sobą. Dzięki jego współpracy z Bożą Opatrznością było możliwe dokonanie kroku milowego w walce z własnymi wadami dla osiągnięcia celu misyjnego – podkreśla Adam Biela.
Męczeństwo Andrzeja porównane jest do kwiatu róży wyrosłego na pielęgnowanym i podcinanym krzewie. To ukoronowanie całego życia, gdy jego natura dojrzała do ostatecznej współpracy z łaską.
O. Andrzej Bobola został zamęczony na rynku w Janowie Podlaskim za to, że był Polakiem, który odciąga od wiary prawosławnej i nawraca na wiarę polską. - Tymczasem św. Andrzej Bobola jest symbolem jedności w imię męki Chrystusa. Ukochał on kościół katolicki, wiarę i ludzi zamieszkujących terytorium Polski. Umierając prosił, aby byli jedno – podkreśla prof. Adam Biela.