– Kościół musi być silny modlitwą duchownych i świeckich, by spokojnie spoglądać w przyszłość, bo prawdziwa mądrość pochodzi ze spotkania z Bogiem – do swoich ostatnich dni przekonywał egzorcysta z Wąwolnicy.
W poniedziałek przed świętami, 20 grudnia, ks. Jan Pęzioł jechał samochodem do Lublina z ks. Jerzym Ważnym. Kiedy ruszyli, ks. Jerzy zapytał: – To co, modlimy się? – Modlimy – odpowiedział ks. Jan. – Koronka czy Różaniec? – Koronka. – W jakiej intencji? – O dobre przejście do domu Ojca – zakończył ten dialog ks. Jan Pęzioł, jakby przeczuwając, że jego czas tu, na ziemi, dobiega końca. Dwa dni później, 22 grudnia, o 5.00 rano Pan wezwał go do siebie. Za kolejne dwa dni, dokładnie w Wigilię Bożego Narodzenia, ks. Jan skończyłby 90 lat. Jednak urodziny i ziemskie imieniny, które obchodziłby 27 grudnia, czyli w dzień swojego pogrzebu, świętuje już z perspektywy nieba.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.