Zaskoczeniem może być dla wielu odkrycie m.in. osoby Giedymina Prospera Rodkiewicza, wybitnego kompozytora, którego twórczość popularyzowana jest w Wielkiej Brytanii.
Nadal można zwiedzać wystawę będącą efektem działania Fundacji Wolność i Demokracja, która w ramach wsparcia Polonii i Polaków za granicą przygotowała ekspozycję oraz katalog prezentujący ślady kontaktów społecznych, politycznych, handlowych, naukowych i artystycznych między mieszkańcami Wilna i Lublina. Wystawa jest prezentowana na parterze Pałacu Lubomirskich przy placu Litewskim w Lublinie. Zaprezentowano dokumenty, mapy, a także liczne fotografie, w tym wybitnych naukowców, którzy zasilili kadry lubelskich uniwersytetów po ostatniej wojnie. Zaskoczeniem może być dla wielu odkrycie m.in. postaci Giedymina Prospera Rodkiewicza, wybitnego wileńskiego kompozytora. Eksperci zaliczają tego twórcę w poczet najwybitniejszych polskich kompozytorów i traktują jako kontynuatora tradycji muzycznych Fryderyka Chopina. Na dodatek twórczość Rodkiewicza promowana jest już w Wielkiej Brytanii, a przywracanie jego dorobku w Polsce jest dopiero na początkowym etapie. Jednym z elementów przypominania bogatego dziedzictwa zmarłego w 1891 r. muzyka jest właśnie wystawa zrealizowana przez fundację WiD.
- Sam byłem zaskoczony jak ważną była droga handlowa prowadząca z Krakowa do Wilna przez Lublin. Potem, gdy ten szlak stracił na znaczeniu - Lublin był na trasie z Warszawy nad Morze Czarne, stąd byliśmy przez wiele lat w dobrym położeniu - mówi językoznawca prof. Henryk Duda.
Jednym z mniej zbadanych i upowszechnionych obszarów jest historia Polaków mieszkających na terenie byłego ZSRR po II wojnie światowej. Dotyczy to także społeczności polskiej mieszkającej na Wileńszczyźnie, która po wojnie weszła w skład Litewskiej SRR. Wtedy kilkaset tysięcy Polaków musiało zdecydować czy zostać, czy wyjechać do Polski. Szacuje się, że w latach 1945-1947 Litwę opuściło ok. 197 tys. osób narodowości polskiej, a z samego Wilna mogło wyjechać nawet 107 tys. osób, z czego jedna trzecia to inteligencja, w tym pracownicy Uniwersytetu Stefana Batorego. - Największa grupa wykładowców przyjechała do Torunia i zasiliła tamtejszą uczelnię, a mniejsza część przyjechała do Lublina. Jedni rozpoczęli pracę na istniejącym już KUL, a pozostali stanowili podstawę kadry tworzonego UMCS. Ale ze względu na trudne warunki mieszkaniowe i brak życzliwości władz, wielu naukowców z Kresów wyjechało z miasta - podkreśla Tomasz Rodziewicz, prezes lubelskiego oddziału Towarzystwa Przyjaciół Grodna i Wilna.
Więcej w kolejnym 03/2022 papierowym wydaniu "Gościa Lubelskiego".