Miała 16 lat, gdy z ulicznej łapanki trafiła najpierw na Pawiak, a potem do obozu na Majdanku. Trudno wyjaśnić, jak to się stało, że miała przy sobie zeszyt i ołówek. Dzięki temu mogła dzień po dniu opisywać obozową rzeczywistość.
Kiedy 15 stycznia 1943 roku wychodziła z domu, nie wiedziała, że trafi na uliczną łapankę. Oczywiście zawsze można było znaleźć się w takiej sytuacji, ale Jadwiga Ankiewicz była młoda, zwinna i wysportowana, miała więc duże szanse, by nie dać się złapać Niemcom. Niestety, tego dnia nie miała szczęścia. Dokąd szła? Czy miała ze sobą ołówek i zeszyt, który stał się jej towarzyszem i powiernikiem obozowych dni? Jakim cudem nie zabrano jej tych skarbów? Dziś na te pytania nie można znaleźć odpowiedzi, niewątpliwie jednak to, co zapisała młodziutka Jadzia, ma wartość bezcenną.
− To jedyny taki dokument pisany podczas pobytu w obozie. Dziś powiedzielibyśmy, że to relacja na żywo, w tamtych czasach posiadanie zeszytu z ołówkiem i robienie notatek było śmiertelnie niebezpieczne. Jadwiga jednak dzień po dniu drobnym pismem pochylonym w prawo nanosiła na papier to, co widziała, i to, o czym myślała – mówi Agnieszka Mierzwa z Państwowego Muzeum na Majdanku.
Nie wiadomo, czy dziewczyna pisywała dzienniki, zanim trafiła na Majdanek. Być może, jak wówczas wiele młodych dziewcząt, powierzała kartkom swoje marzenia i obserwacje, a może to pobyt w obozie i fakt, że cudem miała przy sobie zeszyt, skłonił ją do robienia zapisków?
18 stycznia 1943 roku, wraz z innymi więźniami z Pawiaka, Jadwiga została przywieziona do obozu na Majdanku. Otrzymała numer 5322. Pracowała w obozowej pralni. 17 maja tego samego roku z grupą więźniarek, podobnie jak ona ujętych w łapance, została z obozu zwolniona. Te miesiące znalazły swoje odbicie na kartkach zeszytu. „Złapali mnie razem z Wieśką na Marszałkowskiej. Do godziny 9-ej siedziałyśmy w »Imperialu«. Potem przyjechały budy i zaczęli wywozić. Wieśce udało się wyjść jako niepełnoletniej. Ja ze swoim wzrostem nawet nie próbowałam. Ustawili nas w piątki. W budzie było zupełnie ciemno. Wszyscy prawie zajmowali miejsca na przedzie, tak że w końcu na początku był ogromny tłok, a w końcu zupełnie pusto. Na jezdni zostało się jeszcze parę kobiet, a Niemiec zaczął się drzeć, że te kilka musi się zmieścić koniecznie. Jedna z nich widocznie zapomniała się, w jakiej jest sytuacji, gdyż wykrzyknęła: »kobiety, doprawdy posuńcie się, przecież każdy chce jechać«. Pomimo grozy sytuacji kilka wybuchnęło śmiechem” – zaczyna swój dziennik Jadwiga.
Jaka na co dzień była Jadzia? Jak zapamiętali ją jej najbliżsi? Rąbka tajemnicy uchyla Teresa Tobera, stryjeczna siostra Jadwigi.
W 2019 roku pamiętnik z Majdanka autorstwa Jadwigi Ankiewicz ukazał się drukiem, w styczniu tego roku do rąk czytelników trafiły dwa najnowsze tłumaczenia dziennika Jadwigi Ankiewicz – w języku angielskim i niemieckim.
W maju 1943 roku grupa więźniarek aresztowana w Warszawie została zwolniona do domu. Wśród nich była Jadwiga. Wróciła do domu. W Warszawie, pracując dorywczo jako kelnerka, zaangażowała się w działalność konspiracyjną. 30 stycznia 1944 roku, a więc po 8 miesiącach od wyjścia z obozu, została zastrzelona na jednej z warszawskich ulic. Zginęła przed uzyskaniem pełnoletniości, mając zaledwie 17 lat i 4 miesiące.