Nieodczytane dokumenty, niezbadane relikwie, tajemnicza skrzynia i całkiem spory zbiór niezwykłych faktów z przeszłości wiąże się z kościołem Nawrócenia św. Pawła w Lublinie.
W jednym z klasztornych korytarzy stoi tajemnicza skrzynia. Jest solidnej roboty, kuta i zamknięta. Klucz do niej zaginął dawno temu, nawet nie wiadomo, kiedy to było. Fakt, że ma kilkaset lat i nie da się jej otworzyć, czyni ją jeszcze bardziej tajemniczą. Skąd się wzięła, jakie było jej przeznaczenie, a przede wszystkim, co było wewnątrz, próbowali dociekać kolejni proboszczowie kościoła pod wezwaniem Nawrócenia św. Pawła w Lublinie.
- Niektórzy sądzą, że to legendarny skarb z opowieści związanej z początkiem tego kościoła, kiedy to w cudowny sposób znalazła się skrzynia pełna złota, za które bernardyni zbudowali kościół i klasztor - mówi ks. Cezary Kowalski, obecny proboszcz.
Jeden z jego poprzedników prześwietlił nawet skrzynię, nie chcąc jej rozcinać, bo sama w sobie jest cennym zabytkiem, by przekonać się, co jest w środku. Według aparatury, wnętrze jest puste. W związku z tym tajemnicza i wciąż zamknięta skrzynia czeka cierpliwie na odnalezienie klucza.
Nie tylko ona opowiada o niezwykle bogatej przeszłości tego miejsca związanego z historią zakonu bernardynów.
Remont, jaki obecnie prowadzony jest w kościele, zaskakuje nowymi odkryciami.
- Wiemy z pewnością, że kościół miał inny kolor, co potwierdzają odkrywki na ścianach. Udało się także ustalić niecodzienne relikwie, o których posiadaniu nie wiedzieliśmy, a to na pewno jeszcze nie koniec niespodzianek - mówi ksiądz proboszcz.
Więcej o tym, co udało się ustalić, można przeczytać w najnowszym numerze "Gościa Lubelskiego".