Ich mieczem jest różaniec, a reguła rycerska zakłada życie zgodne z nauczaniem św. Jana Pawła II. W dzisiejszych czasach to wyzwanie dla prawdziwych mężczyzn gotowych do walki o zbawienie nie tylko własne.
Wystarczy rzut oka na historię, by zobaczyć, że rycerz to jest nie jest przeciętniak, ale człowiek żyjący wartościami, stający w obronie słabszych, niosący pomoc tam, gdzie tego potrzeba, pełen odwagi i gotowy o walki. Mimo upływu lat wciąż rycerskie ideały pociągają mężczyzn, choć ich realizacja musi być dostosowana do obecnych czasów.
– Bycie rycerzem było najwspanialszą możliwą formą aktywności kulturowej. Opisywał to m.in. bł. Rajmund Lull, żyjący w XIII wieku. Rycerz to mężczyzna, którego wyróżniają takie cnoty jak pobożność, hojność, męstwo i wolność. Wszystko to wykorzystuje w służbie dla słabych, wdów i sierot oraz w obronie Kościoła. To dobra treść do aktualizacji w kulturze współczesnej i przypomnienia tego, jakie cele i ideały stawiano w Europie już 700–800 lat temu. Dzisiaj wiele z tych wartości jest wyśmiewanych i wydaje się, że ich realizacja jest niemożliwa. Tymczasem my jesteśmy przykładem, że wciąż są mężczyźni, którzy chcą podejmować rycerski wysiłek - mówią rycerze św. Jana Pawła II.
To Stowarzyszenie, które powstało jako wotum wdzięczności za postać papieża Polaka i za zadanie postawiło sobie realizację nauczania św. Jana Pawła II w codziennym życiu.
- Był rok 2011 i wielu mężczyzn żyjących wiarą czuło potrzebę stworzenia męskiej wspólnoty, która mogłaby się wspierać i promować chrześcijańskie ideały. Ponieważ miała to być wspólnota dla panów, rycerstwo wydało się formą najbardziej adekwatną. Miało to być jednak stowarzyszenie, które jasno będzie mówiło o wartości życia od poczęcia do naturalnej śmierci, żyło chrześcijańskimi wartościami poprzez codzienne życie i nie wstydziło się modlitwy. Zbliżała się wówczas beatyfikacja Jana Pawła II, który był i wciąż jest dla nas przewodnikiem w życiu, tak zrodziła się inicjatywa założenia Stowarzyszenia Zakonu Rycerzy św. Jana Pawła II - opowiada Janusz Paczkowski prowincjał zakonu w Polsce.
Teraz także w archidiecezji lubelskiej można spotkać rycerzy w charakterystycznych czarnych pelerynach z żółtym herbem wzorowany na krzyżu żaglastym Zakonu Rycerzy Chrystusa z wpisaną literą M – oznaczającą Matkę Bożą i nałożonym herbem Zakonu (wzorowanym na herbie św. Jana Pawła II). Na ramionach krzyża umieszczone są litery oznaczające charyzmaty (F-ides – Wiara; M-isericordia –Miłosierdzie; S-olidarietatis – Solidarność; P-atrie Caritas – Patriotyzm). Krzyż Rycerski symbolizuje, że Rycerz Jana Pawła II służy Chrystusowi, przez pośrednictwo Maryi, mając za wzór św. Jana Pawła II i realizuje charyzmaty Zakonu.
Pierwsza chorągiew rycerska w naszej archidiecezji powstała w parafii św. Jana Pawła II w Lublinie.
- Ogromnie się cieszę, że znalazła się w naszej wspólnocie grupa mężczyzn, którzy podjęli się życia zgodnego z zasadami rycerstwa. To tak cenne dziś świadectwo wiary, ale także pomoc dla nas duszpasterzy, bo na rycerzy możemy liczyć w każdej sytuacji - mówi ks. Grzegorz Trąbka proboszcz parafii.
Równocześnie z powstaniem chorągwi, abp Stanisław Budzik wydał dekret powołujący komandorię rycerzy w archidiecezji lubelskiej. Organizacja Zakonu Rycerzy Jana Pawła II opiera się o podstawową jednostkę ustrojową Kościoła, jaką jest parafia, w której rycerze, którzy koncentrują w niej swe życie religijne, tworzą chorągiew. Wyższymi jednostkami organizacyjnymi Zakonu są: komandoria organizująca życie Zakonu na terenie danej diecezji oraz Prowincja Krajowa organizująca życie zakonu na terenie danego kraju. Na czele całego Zakonu stoi Generał Zakonu z Wielką Kapitułą.
- Bycie rycerzem to nie tylko dążenie do świętości własnej i wszystkich wokół siebie, ale też wsparcie dla duchowieństwa oraz pielęgnowanie patriotyzmu i miłości do ojczyzny. Poza tym tak po ludzku jesteśmy dla siebie wsparciem. Jeśli komuś coś się dzieje, może liczyć na pomoc innych rycerzy poczynając od prostych codziennych rzeczy, po sytuacje trudne, gdy ktoś choruje, szuka pracy, ma kłopoty finansowe. Jeśli to tylko możliwe pomagamy sobie - mówi Janusz Paczkowski.
To także męska grupa wsparcia, która spotyka się systematycznie raz w miesiącu, a także wyjeżdża wspólnie na rekolekcje czy wypoczynek.
- Nasze rodziny się znają, często zawiązują się przyjaźnie, które wykraczają poza ramy obowiązkowych spotkań. Uczestniczymy w ważnych uroczystościach przeżywanych przez rodzinę któregoś z rycerzy, a każda nowa chorągiew jest dla nas jak kolejne dziecko, które przyjmujemy z radością i staramy się być na jej zawiązaniu, choćby przyszło nam jechać na drugi koniec Polski. Tak było i w Lublinie, że przyjechało wielu rycerzy, by towarzyszyć tym, którzy stawiają pierwsze kroki na tej drodze - podkreśla prowincjał.