Na terenach ogarniętych wojną pracuje wielu kapłanów i sióstr zakonnych, także z Polski. Wśród nich są siostry kapucynki związane z Lublinem, które dziękują za modlitwę.
O obecności sióstr kapucynek w centralnej części Ukrainy pisaliśmy już kilka dni temu. Zakonnice nie zamierzają opuszczać swojego miejsca pobytu, mimo zbliżającego się frontu. W Krasiłowie w Ukrainie są trzy siostry - s. Małgorzata Stankiewicz, przez wiele lat pracująca w Lublinie i Wąwolnicy, oraz s. Olga i s. Aleksandra.
Na swoim profilu facebookowym s. Małgorzata dziękuje wszystkim, którzy modlą się za nie i o pokój w Ukrainie. "Kochani, dostajemy od Was ogromne wsparcie. Dziękujemy, że towarzyszycie nam modlitwą, słowem otuchy, otwartymi sercami. Wierzymy głęboko, że dzięki waszym modlitwom jesteśmy bezpieczne".
Wczoraj, trzeciego dnia wojny, przyszły pierwsze doświadczenia bezpośredniego zagrożenia. Najpierw alarm przeciwlotniczy, a potem szybka reakcja, by uratować Najświętszy Sakrament wystawiony w kościele.
Z relacji s. Małgorzaty wiemy, że było tak: "Trzeci dzień wojny szczęśliwie za nami i spokojna szklanka wody, choć emocji i sprawdzianu z posłuszeństwa ciut było. Wojna trwa i niektórzy martwią się, że nic nie mogą zrobić, a tu Słowo Boże jasno i na temat: Wielką moc posiada wytrwała modlitwa... Czy można powiedzieć to jeszcze jaśniej? Dzisiaj była pierwsza syrena, na szczęście okazała się niegroźna, jednak sprawdzian był. Każdy zabrał swoje plecaczki, swoje dokumenty i zbiegł, by się ukryć, ale... w kościele była adoracja. Pierwsza myśl: my mamy najbliżej. Prosto z kościelnego chóru. Spotkał mnie zaszczyt, jestem szafarzem, ale przy takiej okazji, w takim momencie... I udało się. W rękach został mi ten klucz. Klucz do wszystkiego. Do naszego Życia, do Prawdy, do Miłości. Bez Tego, który zamknięty jest pod tym kluczem, nie mamy Przyszłości i nie mamy Nadziei. Jeśli jest smutek, strach, niepewność, złość, to polecam złoty klucz. Taki, który otworzy nasze serca na dialog, ufność, przyjaźń z Nim. 100% gwarancji".