W poniedziałkowe południe troje dzieci wymagających opieki hospicyjnej przyjechało z Ukrainy do Lublina. Dziś ma przyjechać czwarte. W domu Małego Księcia można przyjąć jeszcze 6 pacjentów, ale potrzebni są pilnie lekarze i pielęgniarki!
W chwili, gdy piszę ten tekst o. Filip Buczyński - szef Hospicjum dla dzieci im. Małego Księcia w Lublinie - jest w drodze do Medyki, gdzie na przejściu granicznym ma się spotkać z transportem medycznym, którym jedzie kolejne dziecko z Ukrainy wymagające opieki hospicyjnej.
- Mój telefon to gorąca linia od tych kilku dni, od kiedy trwa wojna na Ukrainie. Jedna ze znajomych studentek, pochodząca z Kijowa, zwróciła się do mnie z zapytaniem, czy możemy jakoś pomóc hospicjom ukraińskim dla dzieci. Bez wahania powiedziałem "tak", ale nie było to takie proste organizacyjnie. Żeby bezpiecznie przewieźć do nas chore dzieci, trzeba było zorganizować transport medyczny i zrobić coś, by dzieciaki nie stały w kolejce na granicy. Potrzebne było zaangażowanie dwóch ministrów zdrowia, polskiego i ukraińskiego, ale wszystko się udało - mówi o. Buczyński.
Strona ukraińska zapewnia transport do granicy, o. Filip odebrał podopiecznych hospicjum z rodzinami i przywiózł do Lublina.
Pierwszy przyjechał Vadim.
- W zasadzie to my pojechaliśmy do Medyki po niego i jego rodzinę. Zaangażowaliśmy dwóch ministrów obu krajów, wojewodę i całą masę życzliwych osób, by po 30 godzinach stania na granicy chłopiec z guzem mózgu, walczący o życie, mógł dziś wyspać się w naszym hospicjum stacjonarnym, bez bólu i lęku, a rodzina mogła zamieszkać w naszym hostelu - opowiada o. Filip.
Następnego dnia dotarła dwójka kolejnych dzieciaków, teraz jedzie jeszcze jedno. Jednak samo zapewnienie miejsca do spania to za mało.
Nieco ponad 20 godzin temu na profilu facebookowym o. Filip napisał, że przydałoby się trochę jedzenia. Nie trzeba było długo czekać.
- Jedna pani przewiozła wczoraj krupnik, taki z mięsem i dużą ilością ziemniaków, dziś kolejna pani przewiozła gar rosołu, inna opłaci obiad z cateringu, kolejna przewiezie pierogi (pewnie będą na kolację). Wystarczył apel o treści "Jeśli jesteście restauratorami albo macie możliwość zrobienia gara ziemniaków, czy surówki, czy 10 kotletów, to poprosimy". Mamy kuchenkę i dwie mikrofalówki, poradzimy. Przyjęliśmy zasadę, że śniadania i kolacje robią sobie sami z produktów, które przewozicie, a obiady mamy dzięki odpowiedzi na prośbę. Wielkie dzięki - mówi o. Filip i dodaje, że do połowy marca obiady są zapewnione dzięki życzliwości wielu ludzi.
To, co teraz najważniejsze to ludzie, którzy mogą zapewnić opiekę medyczną dzieciom z hospicjum.
- Mogę przyjąć jeszcze 6 dzieci, ale pilnie potrzebuję lekarzy, pielęgniarek, opiekunek medycznych, by zapewnić dzieciom opiekę. Może ktoś znajdzie trochę czasu by nas wspomóc? - prosi o. Filip.
Każdy, kto chciałby wspomóc hospicjum może kontaktować się pod numerami telefonów: 607 860 393 dr Rafalska, kierownik hospicjum domowego (dzieci z Ukrainy są w Domu Małego Księcia, więc tam będzie trzeba nimi się zająć) i 607 504 620 - dr Jasiński, kierownik Oddziału stacjonarnego.
· www: www.hospicjum.lublin.pl
· e-mail: hospicjum@hospicjum.lublin.pl
· Telefon: 815 371 373
· Adres: UL. LĘDZIAN 49, 20-828 LUBLIN