Wolontariusze Caritas AL, których w obecnej sytuacji ciągle jest mało, od rana do nocy są na posterunku. Mówią, że doświadczają cudów.
Joanna Bańczerowska, która na co dzień pracuje w Caritas AL jako rzeczniczka prasowa, dziś koordynuje pracę wolontariuszy, skupioną na pomocy ofiarom wojny na Ukrainie. Na swoim FB umieściła post, który pokazuje, jak dziś wygląda czas ludzi zaangażowanych w wolontariat Caritas oraz tych, którzy są tam zatrudnieni.
Powiedzieć, że jest intensywnie, to jakby nic nie powiedzieć. Tydzień temu jeden człowiek wywrócił do góry nogami życia tak wielu osób, że nie sposób życzyć mu nic innego niż, tylko by kiedyś został z tego rozliczony. I choć mój świat w swoich podstawach, póki co się nie chwieje, to jednak żyje mi się (a właściwie nam, całej ekipie Caritas Archidiecezji Lubelskiej) zupełnie inaczej.
Nikt u nas nie rozlicza się z godzin wyznaczonych przez stosunek pracy, nikt nie mówi, że to nie należy do jego obowiązków, nikt nie dezerteruje. Za to wszyscy doświadczamy cudów, które przede wszystkim mają twarz poszczególnych osób: naszych Gości zza wschodniej granicy, naszych zupełnie nowych Przyjaciół zza zachodniej, nas wzajemnie, poznających się z zupełnie innej perspektywy, w chwilach naprawdę dużej próby. Ogarniamy, ile możemy, dajemy z siebie maksimum możliwości, których granice, z Bożą pomocą, wciąż się przesuwają. Jesteśmy na posterunku. Możesz być na nim z nami. Ty, Ty, Ty też. Zostań naszym wolontariuszem (po prostu przyjdź, czekamy codziennie 7.30-24.00), przekaż nam pieniądze, POMÓDL SIĘ za nas i za Ukrainę, kraj i naród. Zwyczajnie, nie bądź obojętny.