Od jego odejścia mija 35 lat, ale wpływ tego kapłana na obraz polskiego kościoła jest wciąż ogromny. Ks. Franciszek Blachnicki zostawił wskazówki, które pomagają małżonkom w codziennym życiu.
Zmarł niespodziewanie w 1987 roku w Carlsebrgu w Niemczech, gdzie osiadł po tym, jak w Polsce wprowadzono stan wojenny i nie mógł wrócić do kraju. Nagłe odejście ks. Franciszka Blachnickiego budzi wiele wątpliwości, do tego stopnia, że sprawę bada Instytut Pamięci Narodowej, podejrzewając że kapłan został zamordowany. Mimo upływu lat zaproponowana przez niego metoda formacji, zarówno młodych ludzi, jak i małżonków, w ramach Ruchu Światło–Życie wciąż jest atrakcyjna i pociąga kolejne pokolenia.
W ubiegłym roku oazowicze świętowali 100. rocznicę urodzin ks. Blachnickiego. Z tej okazji członkowie Ruchu Światło–Życie archidiecezji lubelskiej nagrali ponad 100 filmów – świadectw o tym jakie znaczenie w ich życiu ma ks. Blachnicki i droga formacji, jaką zostawił. Cykl zatytułowany „Z niego jesteśmy” można zobaczyć na kanale YouTube. Przeżywając 35. rocznicę śmierci wracamy do tych świadectw.
Paulina i Andrzej
Bogactwo Ruchu Światło–Życie i dzieł stworzonych przez ks. Franciszka odkrywają od 1990 roku. To wtedy trafili do oazy młodzieżowej. Wraz z pogłębianiem relacji z Jezusem, którego uczynili Panem i Zbawicielem swego życia, rozwijała się ich miłość. W 2000 roku udzielili sobie sakramentu małżeństwa i przeszli do formacji małżonków Ruchu Światło–Życie w Domowym Kościele.
– Formujemy się tutaj od 21 lat. Zmienialiśmy miejsca zamieszkania i parafie do jakich należymy, ale nie zmienia się nasz zachwyt Ruchem. Jesteśmy wdzięczni Bogu za ks. Franciszka, a im bardziej poznawaliśmy jego życie i dzieła, tym bardziej odkrywaliśmy, jakie znaczenie ma dla naszego życia – mówią Paulina i Andrzej Jaksimowie.
17 czerwca podczas pobytu w niemieckim więzieniu, Franciszek czytał książkę „Kazanie na górze”. To wtedy doświadczył tak ogromnej obecności Bożej, że zaczął powtarzać „ja wierzę, ja wierzę”. To nagłe nawrócenie miało wpływ na całe dalsze jego życie i wybór drogi kapłańskiej.
–17 czerwca jest datą naszego ślubu. Czy to przypadek? Nie sądzę, choć wtedy nie wiedzieliśmy, co to za data w życiu ks. Blachnickiego. Dla nas ten dzień jest początkiem małżeńskiej drogi ku świętości. Po latach tej drogi, wiemy, że bez Ruchu Światło–Życie nasze małżeństwo z pewnością nie byłoby takie, jak jest obecnie. Codzienne życie zobowiązaniami, które oferuje małżonkom Domowy Kościół i podejmowanie diakonii, czyli służby drugiemu sprawiają, że wykonujemy konkretną pracę na rzecz naszej miłości, że chcemy spędzać ze sobą coraz więcej czasu, że jest nam ze sobą dobrze i chcemy razem realizować nasze marzenia. Nie oznacza to, że się nie kłócimy i nie ma burz w naszym małżeństwie, ale dzięki drodze wskazanej przez ks. Blachnickiego potrafimy pokonywać to, co trudne – podkreślają małżonkowie.
Więcej informacji o Ruchu Światło–Życie można znaleźć na stronie lublin.oaza.pl