W ciągu zaledwie kilku dni, przy pomocy ludzi z całego świata, lubelskiej wspólnocie udało się zorganizować 18 ton jedzenia i leków, które zostały przewiezione do Charkowa.
Cała akcja, jak opowiada Michał Saj z Armii Dzieci, zorganizowana została bardzo spontanicznie. - Tydzień temu rano zadzwoniła do mnie znajoma z USA z pytaniem, ile pieniędzy potrzeba, żeby przygotować transport dwóch busów z jedzeniem na Ukrainę i czy za kilka tysięcy dolarów dam radę zorganizować jakąś pomoc - wspomina M. Saj. - Tego samego dnia rano, na spotkaniu z lokalnymi liderami, poznałem Andrzeja, który jest Ukraińcem. Zapytałem, ile może zająć zorganizowanie transportu do Charkowa. Okazało się, że w ciągu trzech dni powinien pojawić się tir.
Michał dostał listę potrzeb z Charkowa i rozpoczął zbiórkę towarów w lubelskich hurtowniach. - Potrzebowaliśmy makaron, kaszę gryczaną, konserwy, papier toaletowym mydło i wiele innych rzeczy. Wszystko w zasadzie w tonach - opowiada M. Saj.
Pojawiło się też pytanie skąd wziąć leki, najlepiej tanie. - Zadzwoniłem do Michała Grzanki ze wspólnoty Dom Przymierza. Powiedział mi, że jest w kontakcie z biskupem Charkowa, i ci ludzie potrzebują tam naprawdę dużo zapasów, dosłownie wszystkiego. Obiecał, że pieniądze na dalsze zakupy się znajdą.
Chwilę później do Michała zadzwonił Shawn. - Nie wiedziałem kim jest Shawn, ale przedstawił się jako kolega Johna, którego powinienem podobno znać - śmieje się Michał. - Shawn przyjechał podobno na kilka dni do Polski. Chciał dołożyć się do zakupów i przekazać telefon satelitarny dla znajomych w Charkowie.
Cała akcja zajęła, jak mówi Michał, pięć dni roboczych. - Dzień na ogarnięcie sytuacji, dwa dni na znalezienie, wybranie i zamówienie taniego asortymentu, dzień na zakupy, dzień na pakowanie. Przy okazji wysłaliśmy też zaopatrzenie dla brata Macieja Styburskiego ze Szkoły Życia Chrześcijańskiego, który w Parafii Serca Jezusa w Krasilowie przyjmuje codziennie kilkadziesiąt osób, jadących w stronę Polski.
Armia Dzieci już wie, jak organizować tego typu pomoc i może wysyłać na Ukrainę kolejne tiry. - Szukamy ludzi o bogatych sercach, którzy chcieliby przeznaczyć swoje pieniądze na tego typu pomoc. Dlaczego Charków? Bo bardzo trudno tam dojechać i mało kto jeździ w tamtym kierunku. - tłumaczy M. Saj.
Każdy, kto chciałby pomóc wspólnocie w organizacji kolejnych transportów humanitarnych, może zasilić wybraną kwotą konto Stowarzyszenia Apostolstwa Katolickiego https://armiadzieci.pl/kolekta.