W uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego br. Mateusz Kamecki i br. Piotr Zacharski ze zgromadzenia Braci Mniejszych Kapucynów przyjęli święcenia kapłańskie z rąk bp. Adama Baba.
Nie ma jednego szablonu według, którego zostaje się zakonnikiem. Każdy ma własną drogę do odkrycia i do przeżycia. Jest jednak coś, co łączy: to pozytywna odpowiedź na pytanie o miłość. Takiej udzielili br. Mateusz Kamecki i br. Piotr Zacharski, którzy w niedzielę Wniebowstąpienia Pańskiego przyjęli z rąk bp. Adama Baba święcenia kapłańskie. Do tej chwili przygotowywali się 10 lat podczas zakonnej formacji i studiów teologicznych.
Bp Adam zwracając się do zgromadzonych, mówił o wielkiej radości, jaka wynika z dnia dzisiejszego.
- W przypadku wspólnoty Braci Mniejszych Kapucynów to radość podwójna: pierwsza wynika z uroczystości Wniebowstąpienia Pańskiego, druga ze święceń prezbiteratu, jakie otrzymuje dwóch diakonów. Dla mnie to też wydarzenie szczególne, gdyż jako biskup pierwszy raz pełnię taką posługę - mówił bp Adam Bab.
Nowych kapłanów zachęcał do życia w radości i nadziei.
- Ci, którzy rozstali się z Jezusem, będąc świadkami Jego wniebowstąpienia, wrócili do Jerozolimy z wielką radością, choć rozstania zwykle wywołują smutek. Przed apostołami odsłoniło się jednak doświadczenie tego wszystkiego, co przeżyli, idąc za Jezusem i słuchając Jego nauki. Wielu z nich wcześniej było uważanych przez innych za ludzi zwyczajnych, może przeciętnych, żyjących z dnia na dzień, którzy nie mają nic do powiedzenia. Kiedy jednak spotkali Jezusa, wszystko nabrało nowego sensu i znaczenia. Dlatego, kiedy źli ludzie zorganizowali spisek, pojmanie, fałszywy proces i zabili Jezusa, mogło się im wydawać, że wszystko przepadło. Jednak Jezus zmartwychwstał! Pokazał, że to wszystko, co przeżyli razem i czego nauczał, ma sens. W dodatku została pokonana śmierć, otworzyło się niebo - mówił bp Adam.
To właśnie ta świadomość, że ktoś, kto ich dobrze zna, ktoś, kogo oni też dobrze znają, wstąpił do nieba, by wstawiać się za nimi u Boga, jest przyczyną tej wielkiej radości.
- Oni wiedzą, że mają "swojego człowieka" w niebie, że nie można już mieć większych znajomości niż ta z Jezusem, by dostać się do nieba. Każdy, kto dziś wybiera Jezusa, jest w takiej samej sytuacji jak uczniowie. Sam Jezus oręduje za nami u Ojca i choćby ktoś mówił nam, że nie mamy szans, że jesteśmy pogrążeni czy uwikłani w zło, zawsze możemy prosić o pomoc samego Jezusa. Tą właśnie nowinę o wielkiej miłości Bożej nieść będą też nowi kapłani. Służcie tej radości płynącej z nadziei chrześcijańskiej, żyjcie tak, by inni widzieli w was ludzi nadziei i uczniów Chrystusa - zachęcał biskup.
Świadectwo o drodze powołania nowych kapłanów będzie można przeczytać w 23. numerze "Gościa Lubelskiego".