To był dzień, który wpisał się w historię Lublina. Zmienił też niejedno życie, pozwalając odczytać powołanie. Wlał też w serca nadzieję na lepszą przyszłość.
Choć nie uczestniczył w koncelebrze z papieżem, ten dzień był dla niego szczególny.
- Zanim papież udał się na Czuby, gdzie sprawował Mszę i udzielił święceń kapłańskich przedstawicielom wszystkich seminariów z całej Polski, odwiedził Majdanek, katedrę i Katolicki Uniwersytet Lubelski. Jadąc z Majdanka do katedry przejeżdżał obok naszego seminarium, gdzie razem z klerykami serdecznie go witaliśmy, a on nas pozdrawiał. Potem uczestniczyłem w spotkaniu z Janem Pawłem II na KUL, słuchając jego słów skierowanych do środowiska naukowców, a dopiero po tym spotkaniu papież miał chwilę odpoczynku, a ja udałem się na Czuby do medyków – wspomina biskup.
Zaangażowany w różne sprawy organizacyjne miał bardzo pracowity dzień, ale jak sam mówi był to dzień bardzo szczęśliwy. – Pamiętam, jak już było po wszystkim, papież opuścił Lublin, wszystkie uroczystości się zakończyły, szedłem Krakowskim Przedmieściem, na którym grupy studentów śpiewały religijne piosenki chcąc przedłużyć niezwykłą atmosferę. W czasach komunizmu było to coś niezwykłego – podkreśla biskup.
Jak wielkie owoce miała wizyta papieska w Lublinie było widać już kilka tygodni później, gdy przyszedł czas składania dokumentów do seminarium. Tylko w Lublinie zgłosiło się 112 kandydatów, którzy odczytali swoje powołanie. – Nie wszyscy zostali przyjęci, ale 100 osób rozpoczęło wtedy swoje przygotowanie do kapłaństwa. W historii naszego seminarium był to najliczniejszy rocznik – mówi biskup Mieczysław.
W 35. rocznicę wizyty papieskiej w kościele Świętej Rodziny na Czubach w Lublinie, świątynia ta zostanie ogłoszona sanktuarium Świętej Rodziny.