To jedyna parafia w archidiecezji, która posiada relikwie św. Jakuba. Hiszpański święty pomógł sprawnie przeprowadzić remont kościoła, więc dziś czczony jest tu wyjątkowo.
Parafia pw. św. Jana Chrzciciela w Łańcuchowie jest jedną ze starszych w archidiecezji. Najpierw kościół był drewniany, a z początkiem XIX w. pobudowany został murowany.
W 2018 r. świątynia przeszła poważny remont. - Choć przed nami jeszcze sporo pracy, którą sukcesywnie wykonujemy, to jednak cztery lata temu w ciągu czterech miesięcy udało nam się m.in. osuszyć ściany, wykonać izolację poziomą wtórną, wymienić prawie całą więźbę dachową, wylać nową posadzkę, wymienić instalację elektryczną i nagłośnieniową oraz przeciwpożarową - wymienia proboszcz ks. Tomasz Konstanciuk. - A wszystko to za przyczyną św. Jakuba - dodaje.
- Jak przyszedłem do tej parafii w 2015 r., to robiąc porządki w szafach w zakrystii, odnalazłem relikwiarz. To krzyż, a na jego stopie napisane jest “Relikwiarz św. Jakuba - dar wsi Łańcuchów 1899 r.”. Prawdopodobnie do Łańcuchowa przywiózł go Stanisław Wołk-Łaniewski, który w tych latach był właścicielem Łańcuchowa. Był filantropem, podróżnikiem. Relikwie zapewne pozyskał podczas swojego pobytu w Rzymie. Choć nie udało mi się ustalić tego dokładnie, przypuszczam, że tak właśnie było.
W trakcie porządków parafia odzyskała także m.in. mszał z 1876 r. oprawiony w skórę i pisany w języku łacińskim, a dzięki relikwiom św. Jakuba, które parafia jako jedyna w całej archidiecezji posiada, udało się napisać projekt i pozyskać pieniądze na remont kościoła.
Jako trwały element tego projektu powstał festyn rodzinny pod nazwą Jakubki. Odbywa się on co roku w ostatnią niedzielę lipca.
- To naprawdę wielka impreza - stwierdza proboszcz. - Centralnym punktem jest Msza św. za wszystkich parafian, a po niej występy zespołów muzycznych, zabawy dla dzieci, każda wioska wystawia swój stragan kulinarny. Mamy też duży namiot, który w czasie remontu pełnił funkcję kaplicy. W razie niepogody jest w gotowości. W tym roku chcemy, by festyn miał charakter sportowy. Na pewno będą 25-metrowy tor przeszkód, dmuchańce, paintball, strzelanie do celu. Chciałbym też zaprosić słynnych Jakubów z naszej archidiecezji. Specjalnie na tę okazję kupiłem już przypinki i każdy, kto nosi to imię, takową dostanie.
Coroczny festyn to też okazja, by wyłonić zwycięzcę na gawędę historyczną. - Jednym z właścicieli Łańcuchowa był Kajetan Suffczyński, który razem z żoną mieszkał w starym dworze - opowiada ks. Tomasz. - Był on nie tylko wielkim budowniczym i wizjonerem, ale także twórcą gawęd historycznych, opowiadań i powieści. Porównywano go nawet do Henryka Sienkiewicza.
Już wkrótce, jak chwali się proboszcz, Łańcuchów stanie się też początkiem lubelskiego szlaku św. Jakuba. - Ponieważ mamy relikwie, nasz kościół stał się kościołem stacyjnym w Roku św. Jakuba, otrzymałem też aprobatę Parlamentu Jakubowego, żeby to właśnie u nas rozpoczynał się szlak jakubowy. Dostałem zgodę na oznakowanie szlaku. Do końca tego roku PTTK ma to zrobić. Szlak jest już wytyczony i liczy 49 km. Prowadzi spod naszego kościoła do dominikanów w Lublinie. Parafia pokryje wszystkie koszty uruchomienia tego szlaku. Będziemy wydawać paszporty, gadżety dla pielgrzymów, a po wcześniejszym umówieniu się każdy, kto będzie chciał, będzie mógł uczestniczyć we Mszy św. przed wyruszeniem w drogę i otrzyma błogosławieństwo relikwiami.
Więcej o historii parafii i tajemnicach łańuchowskiego kościoła wkrótce w papierowym wydaniu "Gościa Lubelskiego".