Ks. dr hab. Mirosław Brzeziński, prof. KUL, prodziekan Wydziału Teologii, i dr hab. Krzysztof Mielcarek, prof. KUL z Sekcji Nauk Biblijnych, mówią o nowej ofercie dla studentów i sensie zgłębiania teologii.
Czy zatem język teologii nie powinien być bardziej dostosowany do współczesnego odbiorcy?
Ks. prof. Mirosław Brzeziński: Język teologii dla naukowców jest zrozumiały. W przełożeniu dla przeciętnego odbiorcy powinien być prosty. Jezus zawsze posługiwał się językiem zrozumiałym dla odbiorców. Podobnie – należy używać adekwatnych argumentów wobec rozmówcy.
Prof. Krzysztof Mielcarek: Dwa dni temu słuchałem rozmowy bp. Roberta Barrona z psychologiem klinicznym Jordanem Petersonem. Biskup powiedział rzecz dla mnie zaskakującą. Podkreślił, że na zebraniu amerykańskiego episkopatu zastanawiano się nad tym, jak to się dzieje, że w docieraniu do szerszego odbiorcy z przesłaniem religijnym psycholog kliniczny robi lepszą robotę od hierarchów. Peterson w swoich wystąpieniach porusza między innymi kwestie biblijne, związane z wiarą. Na spotkania przychodzą tysiące ludzi, a w mediach słuchają go miliony. Mimo że dziś dyskurs medialny bardzo się skraca i upraszcza, powstają alternatywne kanały komunikacji, umożliwiające przekaz nawet na poziomie akademickim. Dziś nie ma już jednego języka, ale wiele języków, i moim zdaniem chodzi o to, żeby dotrzeć do jak najszerszego grona osób, którym zależy na czymś głębszym. Peterson zwraca uwagę, że jego słuchaczy nudzi program publicystyczny, który trwa 20 minut, a na spotkaniach z nim można by usłyszeć igłę spadającą na podłogę, mimo że trwają po dwie godziny. O to musimy walczyć – aby umiejętnie przedstawić skarb, który jest wewnątrz Kościoła.
Czy krótka, powierzchowna forma treści religijnych w mediach cyfrowych dostosowana do popkultury nie prowadzi do banalizacji religii?
Prof. Krzysztof Mielcarek: Uważam, że medialnie rzeczywistość rozchodzi się przynajmniej w dwóch kierunkach. Krótkie formy mówienia o Chrystusie czy o religii powinny być dopełniane tymi dłuższymi, inaczej te krótkie przyniosą negatywny skutek. Większość ludzi nie czyta długich książek, ale nie można zrezygnować z tych, którzy to robią, bo to fundamentalnie ważna grupa, która będzie w stanie przełożyć treści religijne na adekwatny język, który trafi do otoczenia. Powinniśmy zatem działać na wszystkich poziomach, od kreskówki, poprzez inteligentną ironię, po ofertę akademicką.